12 sty Zaganianie
Pies pasterski został wyhodowany i starannie wyselekcjonowany do jednej funkcji- zaganiania. Owiec, krów, czy co tam się dzielnym kowbojom i juhasom w krzakach gubiło.
Część facetów też wydaje się mieć taką funkcję w głowie, tylko zaganianie dotyczyć będzie Ciebie.
Do domu, do garów , do dzieci, do kościoła. W zależności od siły wpojonego przez pokolenia wzorca.
Zaganianie będzie odbywać się w zróżnicowany sposób, bardziej lub mniej subtelnie.
Na wprost albo sugestią, czy też manipulacją. Zależnie od okoliczności, zasobu odwagi owcy i determinacji psa pasterskiego. Możliwe jest warczenie, podgryzanie, lub subtelna zachęta. Wspólny mianownik jest jeden- zaganianie jest odruchowe i nieustępliwie powtarzalne, prawie, że mechaniczne.
Odporne na perswazję i racjonalną dyskusję.
To nie wynika ze złej woli, tylko z bezrefleksyjnego powielania domowego wzorca oraz zwyczajnej wygody, bo jak ciebie zagoni, to sam ma mnóstwo czasu na realizację swoich pasji i zainteresowań. Bez dzieci uczepionych nogawek, za to z błogą pewnością, że jak już wróci, to rosołek na stole jest.
On się nawet szczerze zachwyci koleżanką z grupy motocyklowej, która zostawiła dzieci i męża w domu, zrobiła prawko na motor i pojechała sama do Rumunii. Ba, będzie do niej robił słodkie oczy i użalał się, że żona to go nie rozumie, wiecznie w domu skwaszona i chyba nawet seksu nie lubi, chociaż kiedyś przepadała.
Jemu się to w mózgu nie składa, że pewne rzeczy nie robią się same. Jak mieszkał z mamusią, to kakałko zawsze było i obiadek też.
Mamusia wprawdzie zwykle wyglądała na zmęczoną, szybko się postarzała i miewała humory, ale syneczka one nie dotyczyły. Zawsze był jej chlubą, nadzieją i zadośćuczynieniem za brak własnego życia. Oczywiście, dopóki Ty się nie pojawiłaś i go nie ukradłaś na zmarnowanie. Syneczek mamusi dobrowolnie z piedestału nie zejdzie, nie łudź się. Jeśli to ty chcesz polatać na miotle, zamiast ten obiadek gotować, spotkasz się z atmosferą ogólnego potępienia, bo jego żale natychmiast wspomogą mamusia, ciocie, babcie i kuzynki, przecież one by nigdy, wiadomo…Porządna kobieta się tak nie zachowuje, żeby zostawiać dzieci z ojcem i jechać na biegun.
Musisz to zignorować, wyrobić wariackie papiery, zdusić w sobie poczucie winy w stosunku do dzieci, zastraszyć teściową, obrazić proboszcza, trudno.
Zamrozić pierogi w zamrażarce, żeby dzieci nie umarły z głodu, wyjść o świcie, kiedy większość facetów obraca się na drugi bok, zostawiając na stole kartkę z instrukcjami. Ale to tylko za pierwszym razem, żeby nie trzeba było wzywać pogotowia. I odważnie robić swoje, nie licząc się z konsekwencjami, bo jak się zaczniesz zastanawiać, to poczucie winy wpojone od przedszkola i poczucie odpowiedzialności za cały świat ukradną ci życie.
Musisz też przygotować się na to, że ta walka nigdy się nie kończy. Mężczyźni przypominają tu Nicole Kidman z filmu „Zanim zasnę” ,w którym to filmie, bohaterka codziennie rano budziła się z kompletną amnezją, nie pamiętała z kim, ani kim jest i musiała sobie oglądać wszystko na kamerze.
Facet nawet jak raz zaakceptuje, że masz swoje plany, niekoniecznie te same co on, to następnym razem znowu się zdziwi, że chcesz jechać na latanie, zamiast towarzyszyć JEMU i być publicznością bijącą brawo na plaży, kiedy on surfuje.
Po raz tysięczny ze zdumieniem przyjmie komunikat, że nie lubisz gotować i znowu dostaniesz pod choinkę szybkowar zamiast zegarka Ambit 2, z którym można nurkować.
To nie jest zła wola, powtarzam, nie należy go karać za wypracowane przez tysiące lat odruchy. Trzeba po prostu robić swoje, uporczywie wycinając maczetą odrastające zarośla.
To męczy, wiem, ale alternatywą jest, że sprzedasz w końcu motor, nie popłyniesz na rejs z kolegami, nie zdobędziesz Kilimandżaro, bo wszystko to zamienisz na błogie poczucie ulgi , że wpasowując się we wzorzec, jakiego ON oczekuje wreszcie jesteś akceptowana i kochana.
Albo tylko wykorzystywana, nie sądzisz?
Pingback:Pani Swojego Czasu - Wiedźma Radzi
Posted at 12:07h, 01 listopada[…] do mnie..Hmm.. Kto czyta od początku i zna “Grę o tron”, “Zaganianie” albo “Kto głodny, ten gotuje”, ten wie mniej więcej jak to było […]