26 lip Kanada pachnąca wolnością.
Jeden rzut ona na twarz pana parkingowego po powrocie i już wiesz, że jesteś w Polsce. Zamiast życzliwego uśmiechu, ponura gęba. Zamiast uprzejmego „How are you?”, niezrozumiałe burknięcie.
Parafrazuję w tytule Arkadego Fiedlera i jego „Kanadę pachnąca żywicą”. Autora i jego książki podróżnicze serdecznie polecam, chociaz dzisiaj to już starocie i przecież mamy podróżnicze blogi i vlogi. Nic jednak nie zastąpi wnikliwego oka i ucha reprtera z krwi i kości, który w dodatku miał czas do namysłu, bo nie wrzucał zaraz niczego na Fejsbuka.
Ja wrzucam zaraz po powrocie z wakacji, więc z góry proszę o wyrozumiałość. Zwłaszcza za brak opisów powalających krajobrazów i cudów przyrody. Nie, żeby nie powalały, Kanada jest naprawdę piękna, chociaż mogę mówić tylko za prowincję British Columbia i trochę za Albertę, reszty nie widziałam, a i tak zrobiliśmy parę tysięcy kilometrów. Góry, rzeki, jeziora, krystalicznie czyste powietrze i ciekawskie wiewiórki.
Ale to nie przyroda sprawiła, że gdyby mi ktoś zaproponował pracę w Kanadzie to jutro się pakuję i chętnie zamienię mieszkanie w ojczyźnie na tęskonotę za nią. Ostatecznie góry mam w domu, a i jezior parę się znajdzie. Gorzej z powietrzem, ale jestem ze Śląska, byle co mnie nie zabije. I przy całym zachwycie dla Lake Louis, wodospadów Athabaska, czy krajobrazów Whistler, przyroda nie sprawiłaby, że zgodziłabym się na status imigrantki.
To ludzie. I atmosfera. Styl życia Kanadyjczyków, którzy do obcych ludzi z uśmiechem mówią „How are you?” i życzą ci miłego dnia. Uprzejmie przepuszczają w autobusie i nie mają kłopotu z jazdą „na suwak” w korku. A w czasie Pride Month ozdabiają ulice i wytryny sklepów tęczowymi flagami i nikt nie ma z tym problemu. Ani z kolorami skóry sąsiadów, czy ich strojami. Na ulicach Vancouver z uśmiechem mijają się Sikhowie w turbanach, muzułmanki w chustach, Chińczycy i wytatuowani hipsterzy. Mili, pomocni, życzliwi. Starszy pan widząc jak kręcimy się niepewnie na stacji metra, pyta, czy okej, bo może coś pomóc?
Uśmiech, luz, spokojne ruchy. Nikt nie klnie, w powietrzu nie latają kurwy i jebać murzynów, na murach brak owoców twórczej ekspresji kiboli. Inny świat. Świat dający nadzieję na życie pogodne i bez codziennego wkurwu, tak bardzo polskiego, że wydaje się nieodzowny do funkcjonowania. Jakbyśmy zbiorowo cierpieli na niskie ciśnienie i musieli je sobie podnosić wszelkimi metodami, a najlepiej kosztem bliźniego swego. Którego miłujemy jak siebie samego.
Podejrzewam, że to ostatnie nosi znamiona smutnej prawdy. Nie lubimy siebie, bo i za co, więc swoje frustracje wylewamy na otoczenie. Ponury, zakompleksiony, nadwiślański kołtun, któremu się wydaje, że jak dopierdoli czarnemu i pogoni pedała, to sam wreszcie poczuje się odrobinę lepiej. Bo przecież jest biały, rucha żonę i chodzi w niedzielę do kościoła.
Ja wiem, że to nie wszyscy. I zapewne ludzi dobrej woli jest więcej. I że to obóz obecnej władzy sprawia, że cham przestał się wstydzić, że jest chamem, ba, teraz jest z tego dumny. Zupełnie jak ten pacjent z kawału, który chodził na terapię, bo moczył się w nocy. I kiedy po trzech latach kolega go zapytał, czy problem minął, to odpowiedział, że dalej się moczy, ale teraz jest z tego dumny. Całkiem podobną terapię zafundował obóz władzy wszystkim Sebom i Karynom oraz ich potomstwu. Zamiast porządnej edukacji mamy być dumni z ignorancji, tępoty i prostactwa.
Nie chcę tu być. Ani mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy biją myślących inaczej. Nie lubię Cię, Polsko. Nie o taką Polskę walczył mój dziadek, kawaler orderu Virtuti Militari, Żołnierz Wyklęty.
Elżbieta Lewicka
Posted at 09:10h, 26 lipcaMyślę w 1000% tak samo! I przepraszam ze nie udostepnię bo sie zwyczajnie wstydzę…… Wstydzę się mojego kraju, bo zobaczą znajomi z Norwegii gdzie obecnie mieszkam i zaczną pytać i co ja mam im odpowiedzieć?????
Wiedźma Radzi
Posted at 10:29h, 26 lipcaNo niestety, jak mnie Kanadyjczycy pytali „Where are you from?” to miałam ochotę kłamać, na szczęście oni nic o Polsce nie wiedzą i tylko się uśmiechają.
M
Posted at 18:09h, 26 lipcaZgadzam się z tym, że ja mam chyba bardziej ,,romantyczne” serce i mnie przyroda potrafiłaby przyciągnąć do jakiegoś miejsca sama z siebie. Rośliny, zwierzęta (te domowe i dzikie), krajobrazy. No i ludzie też. W ogóle zachód, ten cywilizowany, wydaje mi się przyjemniejszym miejscem do życia niż nasz kraj…
Wiedźma Radzi
Posted at 23:32h, 26 lipcaPolska ma piękną przyrodę, za to ludzie do bani i na bani
Amanda
Posted at 18:21h, 26 lipcaNormalnie jak w Gileadzie z ,,Opowieści Podręcznej”. Tam też z dawnego USA uciekali do Kanady bo była normalna. Ciekawe kiedy w Polszy zaczną wieszać i kiedy policja będzie jak z innego kawału: Puk, puk, policja, otwierać! Facet: Nie wierzę!. Policja: My właśnie w tej sprawie…
Wiedźma Radzi
Posted at 23:33h, 26 lipcaPaństwo religijne to koszmar, wystarczy popatrzeć na Iran
Viollet
Posted at 06:52h, 27 lipcaAż się popłakałam… ja też pokochałam tę cząstkę Kanady, którą miałam okazję poznać. Podobnie jak Ciebie, zauroczyli mnie jej ludzie, otwarci i mega życzliwi… nie lubię tego, co się u nas dzieje… wstyd mi za mój kraj, a jednocześnie go kocham… uciekam od tych „ludzi do bani” i coraz bardziej szukam świata ludzi pozytywnie nakręconych… których całe szczęście trochę jest…:)))
Czy bym wyjechała… chyba tak… ale jeszcze nie teraz… może jutro… któż to wie…
Wiedźma Radzi
Posted at 08:43h, 27 lipcawyjechać trudno, zostać niełatwo, co to za kraj, w którym ma się takie dylematy, z Polską relacje ma się na ogół toksyczne, zupełnie jak z nieudanym facetem
Viollet
Posted at 07:34h, 28 lipcaCoś w tym jest… jak dobrze pójdzie, to może pod koniec roku pojadę sprawdzić, czy dalej mnie tam ciągnie i jak to jest z tymi relacjami… ściskam…:)
Wiedźma Radzi
Posted at 08:03h, 28 lipcajedź koniecznie i napisz jak z drugiej strony wygląda, czyli od Toronto 🙂 buziaki