02 sty Sztuka autoprezentacji
W internecie aż roi się od kursów autoprezentacji, na których możemy dowiedzieć się jak powinnyśmy opowiadać światu o sobie.
Bo trzeba wiedzieć, że świat na ogół wie o nas to, co mu same powiemy. Inni są zbyt zajęci sobą, żeby uważnie przyglądać się nam. Jak to pisał jeden felietonista „każdy myśli tylko o sobie, a o mnie ja jeden, nieboraczek”.
Kursy słono kosztują, o wiele lepiej przyjrzeć się, całkiem za darmo, jak to robią mężczyźni. Sztukę autoprezentacji mają po prostu we krwi. Zresztą w całej przyrodzie samce puszą się, tokują i rozkładają pawie ogony przed oczyma wybrednych reprodukcyjnie samiczek.
Mężczyźni NIGDY nie mówią źle o sobie, chyba, że z udawaną, fałszywą skromnością. Niski zawsze jest co najmniej średniego wzrostu, gołodupiec ma jedynie chwilowy problem z przepływem gotówki, a leń to po prostu model energooszczędny.
To my mamy nieznośny zwyczaj pomniejszania siebie, swoich osiągnięć i intelektu, bo jeszcze by się komuś zrobiło przykro, a w ogóle to kobieta „powinna być skromną”. Podczas kiedy przeciętny mężczyzna w rozmowie stara się rozdąć swój rzeczywisty format ile się da, my nie opowiadamy o sobie dobrych rzeczy, czekając skromnie, aż świat sam zauważy, jakie jesteśmy świetne i rzuci nam się do stóp. Nie zauważy i nie rzuci. Za to chętnie wykorzysta nasze pomysły, projekty, ciężką pracę. A ordery trafią jak zwykle na godniejsze, czyli męskie, piersi.
Wszystkie poradniki dla agencji rekrutacyjnych powinny zawierać rozdział uczący rekruterów, za pomocą specjalnych algorytmów, jak obliczyć rzeczywistą wartość kandydata w zależności od płci.
Czyli u panów należałoby odejmować po jakieś 30% od każdej zachwalanej przez niego cechy, a kobietom należałoby dodawać co najmniej tyle samo do każdego „noo…robiłam taki projekt, chyba dobrze to wyszło….kolega przedstawił jako swój i dostał nagrodę pracownika roku”.
To samo w życiu. Kiedy słuchasz tzw. początkowych toków godowych, odejmuj, odejmuj, odejmuj.
Pamiętaj, że raczej słyszysz kim twój wybranek CHCIAŁBY być, a nie to, kim jest. Gdzie chciałby pojechać, a nie, gdzie był. Co chciałby przeczytać, a nie, co przeczytał.
Kiedy natomiast z „pewną taką nieśmiałością” zwierzy ci się z rzeczy niekoniecznie dla niego chwalebnych, dodawaj, dodawaj, dodawaj.
Kieliszek wina do kolacji to zwykle butelka. Mały dług to spory kredyt do spłacenia. Sympatia do rozegrania partyjki pokera to nałóg hazardowy.
O sobie natomiast przestań opowiadać farmazony w stylu „muszę schudnąć”, i prezentować swój ledwo widoczny cellulit na udach. Doceń studia zaliczone bez jednego egzaminu poprawkowego oraz fakt, że w pół godziny potrafisz ugotować obiad z trzech dań.
Nie pozwalaj się pomijać przy nagrodach, awansach i podwyżkach. Nigdy sama siebie nie krytykuj. Inni z przyjemnością zrobią to za ciebie.
Jeśli im pozwolisz.
Pingback:Każdy gra tym co ma - Wiedźma Radzi
Posted at 08:56h, 23 kwietnia[…] Zaryzykuję tezę, że gubi nas nasze wychowanie, mające korzenie we wczesnym dzieciństwie. Wychowanie nastawione na to, żeby dziewczynki były przede wszystkim “grzeczne”. Empatyczne i współczujące. Te wszystkie “oddaj Jasiowi łopatkę, zobacz, jak płacze” , “ustąp braciszkowi, ktoś musi być mądrzejszy”, i tak dalej. Wszystkie te ćwiczenia rozwijające empatię i każące liczyć się z pragnieniami i potrzebami małych bliźnich w krótkich spodenkach. I potem nam zostaje. Przecież jak się będziesz pchała do awansu, to kolega gotów się popłakać, a na pewno będzie mu przykro. Oraz niczym na ogół nie uzasadnione przekonanie, że ja się mniej nadaję, a kolega bardziej, bo ON tak uważa. Ale o tym w “Sztuce autoprezentacji”. […]
Alodia1949
Posted at 15:46h, 01 marcaprosta matematyka: dodawanie i odejmowanie, takie proste 🙂