13 sie W pogoni za rozumem
Przez miliony lat ewolucji gatunek ludzki znajdował się pod nieustanną presją i, generalnie, żył w nerwach. Warunki były trudne, przetrwanie niepewne, zagrożeń mnóstwo. Drapieżniki, choroby, głód, konkurencyjne plemiona. Żyło się krótko, ale za to na adrenalinowym haju.
Rozczulają mnie te psychologiczne artykuły, w których specjaliści od duszy zamartwiają się, w jakim to obecnie żyjemy cywilizacyjnym stresie. Który to stres wpędza nas w choroby i przedwcześnie wykańcza.
Pogadaliby sobie z kolesiem z paleolitu. Nieogrzewana jaskinia, brak ciepłej wody w kranie, a supermarket z mamutami daleko. Zero antybiotyków, o środkach przeciwbólowych nie wspomnę.
Osławiony „kontakt z naturą” polegał głównie na tym, że bez przerwy coś cię chciało zeżreć.
W jakim, pytam grzecznie, w porównaniu z tym, stresie, żyje sobie warszawski korpoludek, nawet jeśli ma niemiłego szefa i słabe wyniki sprzedaży?
Obecnie problemem jest raczej niedobór stresu, niż jego nadmiar. A słynne „choroby cywilizacyjne”, czyli zawały i wylewy, słusznie noszą swoją nazwę. Gdyby nie cywilizacja, to byśmy ich po prostu nie dożywali, wyeliminowani wcześniej przez drapieżniki lub bakterie.
Każda płeć radzi sobie z tym brakiem stresu po swojemu. Mężczyźni szukają adrenaliny w sportach ekstremalnych, albo łażąc po takich, na przykład, Himalajach, ewentualnie polują, choć w dzisiejszych czasach to raczej mało męskie i dość obrzydliwe zajęcie. Nie rozumiem, jaka to frajda strzelanie z daleka do zwierzęcia, które nie ma najmniejszych szans na obronę.
Kobiety mają więcej wyobraźni. Więc brak stresu związanego z przetrwaniem, zamieniły sobie na stres związany z mężczyznami. Gatunek ten jest w istocie prosty i łatwy w obsłudze. Miło traktowany i karmiony o stałych porach, nie sprawia zazwyczaj większych problemów.
Ale nie. Wymyśliłyśmy sobie porozumienie w związku i koniecznie musimy z nim rozmawiać o uczuciach. O związku. O świadomości i rozwoju. Komplikujemy sobie życie, a przy okazji im.
Facet się męczy, patrzy nierozumiejącym wzrokiem i błaga o litość. W desperacji wyrusza badać dorzecze Amazonki. Wraca po pół roku i w drzwiach słyszy „porozmawiajmy o naszym związku”…Jezuuu…
To już lepiej skaczmy na bungee.
No Comments