09 sie Walka o pilota
W iluż domach rozgrywają się wieczorne dramaty, kiedy na jedynce ulubiony serial jej, a na dwójce Liga Mistrzów. Wszystkich godzi Netflix i nowy sezon „House of cards”. Albo „Gry o tron” na HBO.
Na czym polega magia seriali? Czemu moja, dziś prawie stuletnia, ciotka, przez dziesięciolecia słuchała w radiu „Matysiaków”, moja mama nie istnieje dla świata, kiedy leci „M jak miłość”, a córki spędzają godziny na platformach z serialami? Że nie wspomnę o miesiącu wyrwanym mi z życia przez „Dextera”.
Jak za wszystkie nałogi, odpowiedzialny jest nasz mózg i tzw. układ nagrody. Czyli zbiór struktur mózgowych związanych z motywacją i kontrolą zachowania. Ewolucyjnie mechanizm ten wykształcił się, aby zwiększać prawdopodobieństwo zachowań korzystnych dla organizmu.
Jaka więc korzyść z oglądania seriali?
Cała magia w tym, że nasz mózg gadzi, czyli ośrodek emocji, nie nadąża za rewolucją techniczną, którą funduje nam nasza kora nowa, czyli najnowszy ewolucyjny nabytek. I po prostu nie odróżnia rzeczywistości ekranowej od tzw. realu. Czyli serialowi bohaterowie, zwłaszcza ci z telenowel, to dla naszego mózgu po prostu znani nam osobnicy tego samego gatunku, nastawieni przyjaźnie, a co najmniej nie wrogo. Dlatego kontakt z nimi działa na nas kojąco, obniżając poziom kortyzolu, hormonu, który wydziela nam się w stresie. To tłumaczy też szczególne zamiłowanie kobiet do seriali. U kobiet raz wydzielony kortyzol, dłużej utrzymuje się we krwi, trudniej wracamy do równowagi. No i bardziej potrzebujemy kontaktów międzyludzkich, więc oszukujemy swój mózg tasiemcowymi serialami, żeby mu się zdawało, że jesteśmy otoczone przyjaźnie nastawionymi osobnikami własnego gatunku. Poza tym, telewizor jednak łatwiej wyłączyć niż gadatliwą sąsiadkę. Dlatego wygodniej nam zajrzeć do znajomych „Na wspólnej”, niż wybrać się wieczorem z wizytą do prawdziwych ludzi.
Puść sobie ulubiony serial po powrocie z pracy, jeśli jesteś zdenerwowana. Zapewne unikniesz zrobienia mężowi awantury o to, że zamiast cię przytulić, usiłuje rozwiązać twój problem.
Co z meczami? Chwała niebiosom za piłkę nożną. Dzięki kibicowaniu ukochanej drużynie nasi mężczyźni unikają frustracji związanej z brakiem mamutów i plemiennych polowań. Sport kanalizuje męskie emocje związane z rywalizacją, a twój facet, siedzący przed telewizorem, na widok swojej drużyny na podium, cieszy się tak samo intensywnie, jakby sam upolował mamuta, tfu, odbierał medal. Ci, którym nie wystarcza samo kibicowanie i robią „ustawki” żeby się realnie ponaparzać z kibicami drużyny przeciwnej, są mentalnie bardzo blisko osób, które po obejrzeniu kolejnego odcinka „Na dobre i na złe” proszą swojego lekarza pierwszego kontaktu o skierowanie na leczenie do szpitala w Leśnej Górze.
Mózg im się zaplątał całkiem w paleolicie.
No Comments