01 lut Kiedy błąd jest coś wart
Jak mówi mądra sentencja „toniemy nie dlatego, że się zanurzamy, lecz dlatego, że pozostajemy pod wodą”.
Czasami coś w naszym życiu lekko szwankuje, bywa, że przytrafia się większa katastrofa. W wielu przypadkach jest ona skutkiem naszych błędnych decyzji i jedyne, co człowiek ma wtedy ochotę robić, to tłuc głową w ścianę i marzyć o cofnięciu czasu.
Bardzo kojąca jest wówczas znana z coachingu zasada, że ZAWSZE DOKONUJEMY NAJLEPSZYCH DOSTĘPNYCH NAM WYBORÓW. Służy ona dwóm celom, tylko trzeba ją dobrze zrozumieć. Po pierwsze zwalnia nas z destrukcyjnego poczucia winy „po co mi to było?”. Tak wybraliśmy, bo tak tylko potrafiliśmy, taka była nasza w tamtej chwili wiedza w temacie, emocje, doświadczenie. Pisałam już o tym. Ale w tej sentencji jest też drugie dno. Dostępnych nam. Czyli jednak przyjmujemy za swoje wybory odpowiedzialność. I tu mamy pole do działania. Jeśli nie powiększymy swoich zasobów wiedzy, doświadczenia, przemyśleń, to bardzo możliwe, że w analogicznej sytuacji, postąpimy jeszcze raz dokładnie tak samo.
Mój tato miał takiego kolegę na studiach, który dosyć niefortunnie wybrał sobie życiową partnerkę, bo jak wielu młodych chłopaków zapatrzył się w jej fizyczne walory, nie bardzo martwiąc się o intelekt, czy tzw. wnętrze. Potem był w związku z nią bardzo nieszczęśliwy, ale pokazując następne ewentualne kandydatki na narzeczone, zawsze znowu głównie skupiał się na ich urodzie. Można było w ciemno obstawiać, że jeśli się ze swoją Zosią rozwiedzie, to następna żona będzie jotka w jotkę kopią swojej poprzedniczki. A on znowu nie będzie rozumiał, czemu im się nie układa i żona doprowadza go do szału, kiedy tylko minie okres godowy. Jeśli facet wybiera sobie kobietę ze względu na dupę czy cycki, to niech potem nie narzeka, że ona go nie rozumie. Czym ma go rozumieć? Cyckami?
To zdaje się Einstein powiedział, że tylko idiota robi wciąż to samo, oczekując innego rezultatu. Jeśli zauważamy, że ciągle trafiają nam się nieodpowiedzialni narzeczeni, i po raz kolejny płacimy jego długi, albo alimenty na liczne potomstwo rozsiane po świecie, to nie znaczy, że na świecie są wyłącznie tacy faceci, tylko my sobie takich wybieramy.
Z jakiegoś konkretnego, choć nieuświadomionego powodu.
Może mamy niskie poczucie własnej wartości, albo tatuś był hazardzistą, czy alkoholikiem i powtarzamy model wyniesiony z domu. I dopóki sobie nie przemeblujemy w głowie, to przez nasze życie będzie maszerowała parada życiowych nieudaczników, albo zwykłych drani.
A jeżeli kolejne osoby w naszym życiu odpłacają nam za nasze starania „czarną niewdzięcznością”, to źle dobieramy sobie przyjaciół, bo nie znamy się na ludziach. A może jesteśmy zbyt ofiarne i pchamy się z pomocą nieproszone. Tak czy siak, gdy jakiś mechanizm powtarza się do znudzenia, jak kukułka w starym zegarze, to znaczy, że same nakręcamy ten zegar.
I trzeba naprawić zegarmistrza, nie zegar.
p.s. To też ładne- doświadczenie to to, co dostajemy, kiedy nie dostajemy tego czego chcemy.
No Comments