18 sie Wypoczynek wojownika
Mdli mnie już od tłumaczenia różnym mądralom odżegnującym się od feminizmu, że nie chodzi w nim o to, żeby kobiety kopały węgiel, a mężczyźni szydełkowali. Choć, oczywiście, mogą, jeśli mają ochotę. Słucham, albo czytam wynurzenia kolejnego bałwana, któremu nie chce się myśleć, za to ma jedynie słuszne poglądy i w duszy rodzi mi się złośliwy chichot.
Bo wiecie, kiedy przychodzi otrzeźwienie na tych wszystkich wyznawców poglądu, że kobieta „winna być wypoczynkiem wojownika”? Że jako istota z natury słabsza powinna oddać się panu i władcy w opiekę, powierzyć mu kierowanie swoim życiem, za dużo nie dyskutować, a najlepiej nie mieć własnego zdania? Siedzieć w domu z dziećmi, troszczyć się wyłącznie o rodzinę i wygodę jej żywiciela? I jeszcze najlepiej być ślicznym breloczkiem przy kluczykach do mercedesa? Takim, którego zazdroszczą koledzy i którym można się pochwalić na firmowej imprezie?
W chwili klęski. Nagle dobrze dotąd prosperująca firma pada, albo zwalniają z korpo kopniakiem w cztery litery. I okazuje się, że jednak lepiej byłoby u boku mieć myślącą samodzielnie, silną kobietę, która potrafi być oparciem, a nie jedynie zachwyconym bluszczem.
Bo taki bluszcz, co może zrobić? Najwyżej przebluszczyć się na bardziej stabilną podporę, jeśli atrakcyjność pozwala. Zupełnie jak Angela w „Psach”, która przy gorszej passie po prostu „przepisała się” z Franza na Ola i tyle ją widzieli.
A jak tzw. „warunki”nie pozwalają, bo się jednak kobiecina zapuściła między kuchnią i dziecinnym pokojem, to jak takiej powiedzieć, że jej dotychczasowa życiowa opoka właśnie się sypie? W 19-stym wieku bankrut, który tracił możliwość utrzymania rodziny, strzelał sobie w łeb i już nie musiał patrzeć jak jego żona i dzieci stoją w kolejce po zupkę dla biednych. Jest taki wątek w „Ziemi Obiecanej”, bardzo dydaktyczny, polecam patriarchalnym mądralom. W 21 -szym wieku panom pozostaje stopniowe zapijanie się na śmierć, albo szybki zawał.
I w takich momentach do niejednego zakutego łba dociera właściwy sens feminizmu, równouprawnienia i dzielenia odpowiedzialności. I że fajnie jest mieć u boku kogoś, kto przyjmie nas także słabych i przegranych. Ba, nie tylko przyjmie, ale będzie potrafił udzielić wsparcia. Nie przerazi się, nie wpadnie w depresję, tylko po prostu przejmie chwilowo obowiązki i odpowiedzialność, także finansową. Ma wykształcenie, dobrą pracę i potrafi być też finansowym filarem rodziny, a nie tylko lepić pierogi i ładnie wyglądać.
Prawdziwy wypoczynek wojownika umożliwia właśnie feminizm. Kiedy można zdjąć zbroję i nie trzeba udawać wiecznego twardziela. Przeżywać każdą emocję, a nie tylko złość. Bo jedynie na agresję pozwala sobie „prawdziwy mężczyzna”, a każdy, który się boi, albo wzrusza to dla niego frajer i „miękka faja”.
Wyzwolenie kobiet nie polega na tym, że mamy się zamienić we wściekłe furie rozliczające mężczyzn za prawdziwe i urojone krzywdy oraz ucisk pokoleń kobiet. Chodzi o to, żeby obie płcie, wyzwolone z okowów stereotypu i sztywnych ról, mogły osiągnąć pełnię człowieczego potencjału.
Pierogi można kupić. Partnerstwa nie.
reQuine
Posted at 06:10h, 19 sierpniaPełnię człowieczego potencjału – proponuję w ostatnim zdaniu. Będzie mocniej i w porządku logicznym większym.
Wiedźma Radzi
Posted at 06:33h, 19 sierpniaok, dzięki, już poprawiam 🙂
reQuine
Posted at 06:35h, 19 sierpniaSILWU PLE 🙂
M
Posted at 21:03h, 24 sierpniaJa mam czasem wrażenie, że to kobiety same bardziej chcą (nie wiadomo w sumie czemu) być wypoczynkiem niż mężczyźni tego wymagają. Są i tacy wygodniccy faceci i to sporo o których Pani pisze (z takimi nie warto się zadawać) ale są też i niewiasty (i to też sporo), które się nie widzą w innej roli choć czasami to facet wolałby być ,,jej wypoczynkiem” i mieć koło siebie silną kobietę. I to jest przykre, że te kobiety to sobie robią i jeszcze jak inne odstają to zaraz hejt leci 🙁 No ale to te ,,chińskie stópki”.
Wiedźma Radzi
Posted at 18:15h, 29 sierpniaChinskie stópki i zwykłe lenistwo też czasami 🙂
reQuine
Posted at 21:19h, 24 sierpniaZgaduję, że cały szereg „kontrowersji” bierze się z fuzji siły stereotypów z jednej strony, z drugiej zaś z notorycznie niejasnych „pojęć” potocznych, które mają tysiące skojarzeń, rozumień i wykładni. Innymi słowy: 2-3 stulecia (może ciut mniej?) i się samo ustoi i wygładzi 🙂
M
Posted at 22:03h, 24 sierpniaNo to sobie poczekamy 🙁
reQuine
Posted at 01:08h, 25 sierpniaW porównaniu do ulubionego argumentu (i „argumentu”) w tutejszym blogu – parafrazując – „neolityczne zaprogramowanie”, to 2-3 wieki mniej jest niż błysk ciupagi. 🙂