14 wrz Lemur zwany Rollo
Film pod tym tytułem to znana wielu z nas komedia pomyłek, dziełko inteligentne i zabawne. A ja trzymam w ręku wydaną przez Czerwoną Pigułkę książkę Rolla Tomassiego p.t „Mężczyzna racjonalny” i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to też trochę komedia pomyłek. Już tłumaczę.
Otóż autor doradza w niej, ogólnie rzecz biorąc (szczegółowo dopiero będzie, jeszcze czytam), jak zostać samcem alfa, zdobywać kobiety i wydostać się z kobiecego Matrixa, którym stało się współczesne społeczeństwo. Teza, że cywilizacja rozwinęła się w kierunku zaspokajania potrzeb kobiet nie jest nowa, pisał już o tym Tomasz Szlendak w „Leniwych maskotkach, rekinach na smyczy”. Z tym, że inaczej ją uzasadniał. Przyznam, dość przekonywująco.
Natomiast Rollo Tomassi wychodzi tu z, bliskich mi, socjobiologicznych przesłanek, żeby uzasadnić tezę, że kobiety wprowadziły wygodne dla siebie reguły gry i faceci poddając się im, przegrywają. Powinni więc odnaleźć zagubioną męskość i pokazać babom, gdzie ich miejsce. Wszystko przez naszą ewolucyjnie zaprogramowaną hipergamię, czyli skłonność do wiązania się z samcami alfa, a kiedy oni już nas zapłodnią, szukania frajera beta, żeby pomógł odchować potomstwo.
I wszystko fajnie, biologicznie by się nawet dało tę tezę obronić, ale uwaga, uwaga- okazuje się, że wszystkiemu winny jest, no jakżeby inaczej, feminizm! I feminizacja kultury i społecznych reguł. Które to reguły pozwalają kobietom eksploatować bezlitośnie biednych, pozbawionych męskości mężczyzn.
Kolejne rozdziały tłumaczą młodym czytelnikom płci męskiej jak nabyć cechy alfy i nie dać się wykorzystywać kobietom. Gdybym nie wiedziała, że książka powstała wcześniej od mojego bloga, to mogłabym pomyśleć, że autor podczytał ukradkiem parę wpisów i tylko oprawił je w bardziej naukowy język. Chociaż ja przecież piszę do kobiet. Bo cóż tam mamy? Poczucie własnej wartości, odrzucenie wiary w mit „tej jedynej pasującej drugiej połówki”, realizowanie własnych celów, a nawet porównanie techniki podrywu „na snajpera” do techniki „obracania wielu talerzy”, co ja nazwałam metodą „na rybaka” w „Pierwszej nagrodzie”. I słowo daję, nie znałam wtedy ani litery z książki Rolla.
Gdyby nie nieco zbyt wojenna retoryka i lekko pogardliwy stosunek do kobiet, to właściwie mogłabym sobie z autorem podać rękę. Tak, przedstawiciele obu płci powinni mieć poczucie własnej wartości, realizować swoje cele i pożegnać się ze szkodliwym mitem romantycznej miłości. A partnerzy powinni się wspierać, a nie wykorzystywać. Zgadzam się też z tezą, że biologia uwarunkowała nas w pewien określony sposób i dobrze jest zdawać sobie z tego sprawę.
Tylko jedna uwaga. Na bazie tychże biologicznych uwarunkowań rozwinął się patriarchat, nie feminizm. I te wszystkie cechy, które Tomassi tak w kobietach potępia to strategia przetrwania w patriarchacie. Feministka najczęściej ma własne pieniądze i wystarczającą ilość odwagi, żeby sypiać z tym, z kim chce. Nie handluje seksem w zamian za środki utrzymania. Owszem, bywa nadal wrażliwa na nieodparty urok alfy, ale nie potrzebuje fajtłapowatego bety, ani jego gotowości na stały związek i monogamię.
I tu się robi naprawdę trudno.
M
Posted at 20:50h, 27 wrześniaCzytałam sobie ostatnio posty Pontonu. I gdzieś pod którymś na facebooku pojawił mi się jakiś facet, linkujący jakiś artykuł a tam coś o rewolucji bolszewickiej i jak to wyzwolenie kobiet (seksualne) rujnuje rodzinę i moralność. Taką moralność Pani Dulskiej to sobie mogą w nos włożyć. Ja nie wiem, teraz ciągle ktoś pisze albo bzdurne książki jak Tomassi albo artykuły tego pokroju. I to było chyba na portalu Historia, że rewolucja seksualna rujnuje burżuazyjną moralność i rodzinę. Każdy pretekst ideologiczny jest dobry, by ładnie uzasadnić, że samemu się w domu robić nie chce a ciągoty się ma, że jakbyśmy żyli w matriarchacie (na takich zasadach jak patriarchat) to by się pod latarnią stało i panie z kasą i pozycją naganiało …
Wiedźma Radzi
Posted at 21:33h, 27 wrześniaNo bo jak sie tu pogodzić z faktem, że sam fakt posiadania męskich gonad już nie zapewnia władzy nad światem 😉
R
Posted at 10:34h, 21 kwietniaStwierdzenie, że żyjemy w „kobiecym Matrixie” nie jest oderwane od rzeczywistości. W wielu tekstach kultury możemy dostrzec zafałszowaną rzeczywistość tworzenia relacji damsko-męskich, gdzie dziewczyny odtrącają dupków kosztem wrażliwego faceta, który ma „dobre serce”. Albo, gdzie taki właśnie „beta” swoimi staraniami przypominającymi służalczość zdobywa serce kobiety, która w końcu go pokochuje.
Można się kłócić nad interpretacją tego typu tekstów kultury, natomiast niezaprzeczalnym jest, że wielu mężczyzn wierzy, że powielając rakie zachowania ugra coś u kobiet. Rzeczywistość brutalnie weryfikuje te wizje, i albo taki nieszczęśnik będzie lamentować, jakie kobiety to nie są złe, albo zacznie zmieniać coś w swoim życiu, żeby móc zdobywać kobiety. Książka Rollo jest przewodnikiem po tej drugiej opcji. Owszem, napisana bezkompromisowym językiem, jednak dzięki niemu jest w stanie zmusić do poważnych rozważań nad własną postawą.
Autorka posta dała się sprowokować temu językowi.
Zresztą, było to celem autora, który kilkukrotnie na łamach lektury wspomina, że sam jest w 17-letnim małżeństwie, że nie jest przeciwnikiem monogamii, a nawet, że zdrowy związek opierać się powinien na partnerstwie, a nie dominacji mężczyzny nad kobietą.
W najlepszym interesie każdego „bety” jest to, żeby wykrzesać z siebie trochę alfy-dupka. Nie chama, przemocowca, tylko pewnego siebie, odważnego, walecznego mężczyzny – takiego, który jest w znacznym stopniu zapanować nad własnym życiem, oraz zapewnić bezpieczeństwo swoim bliskim.
Jest nawet takie powiedzenie (mam nadzieję że nie spalę): „Mężczyzna jest głową, a kobieta szyją rodziny”. Niezależnie od tego, jak silna będzie kobieta, zawsze będzie mieć w sobie to pragnienie, żeby spotkać na swojej drodze mężczyznę, który będzie w stanie się nią zaopiekować – nawet, jeśli jest w pełni niezależna. To samo dotyczy mężczyzn – chęć nieograniczonej ilości do seksu przegrywa z chęcią stworzenia intymnej relacji z prawdziwą kobietą. Problem w tym, że niektórzy stawiają sobie to za cel życia. Tutaj zgadzam się z autorką posta.
Nie twierdzę, że patriarchat jest doskonały – feminizm jednak zamiast czynić kobiety bardziej kobiecymi, silniejszymi – próbuje robić z kobiety faceta – jakby cechy, do których kobiety są predysponowane, były gorsze. Dlatego tak potrzeba silnych mężczyzn, którzy stworzą kobietom warunki, by mogły w pełni emanować swoim zewnętrznym i wewnętrznym pięknem.
Wiedźma Radzi
Posted at 10:47h, 21 kwietniamogę emanować, czemu nie, ale zauważ, że całą polemikę wywodzisz jednak z panującego w patriarchacie schematu :mężczyzna wojownik, kobieta uległa, jak już to szyja kręcąca głową (to nie jest przypadkiem namawianie do manipulacji?)
rzecz w tym, że te schematy są mocno zakłamane i do takich ról się nas socjalizuje, bo to się sprawdzało w kulturze agrarnej
podobno w łowiecko-zbierackiej jednak trochę to inaczej wyglądało
a teraz świat się zmienia i w ogóle nie wiadomo co z tego wszystkiego wyniknie
może zamiast starać się sobą nawzajem manipulować po prostu fajnie byłoby się dogadać?
mnie akurat zawsze mierziło to całe zdobywanie i to w obie strony, wolę rozmawiać, choć nauczyłam się kobiecych strategii, ale co to za radość mieć za partnera zmanipulowanego cyckami i dupą faceta, bo tak jak my na tą pozorowaną siłę, tak wy się łapiecie na seks?
R
Posted at 16:29h, 21 kwietniaW tym powiedzeniu nie widzę namawiania do manipulacji, ale to, że kobieta ma wpływ na swojego mężczyznę – to mężczyzna podejmuje decyzję, ale uwzględnia zdanie kobiety. Oczywiście jest to szablon – kobieta w związku też może podejować decyzje. Jednak, kiedy to kobieta przejmuje rolę głowy rodziny (bo np. facet nie potrafi) w najlepszym wypadku kończy się związkiem, gdzie „jakoś sobie żyją”, ale całość kontroli nad nim ma tylko jedna strona. Jakich synów by wychował ojciec, który nie potrafi być głową rodziny?
Tak, jak Ty uważam, że fajnie byłoby się ze sobą dogadać w związku, i do tego trzeba dążyć. Tylko niech kobieta nie robi z siebie faceta na siłę.
W rzeczy samej, wywodzę polemikę z patriarchalnego schematu. W trudnych, dzikich czasach trzeba było jakoś przetrwać, nie było miejsca na rozważania o rolach płciowych, mężczyźni są bardziej prefysponowani do polowań, walk, to walczyli. Kobiety zajmowały się innymi rzeczami.
W zdobywaniu manipulacja prędzej czy później wyjdzie na jaw, jeśli będziemy chcieli ją dostrzec. Z dwojga dziewczyn, z którymi się dobrze mi rozmawia wybiorę tą, która będzie dla mnie pociągająca, atrakcyjniejsza – jako facet tak mam, i nie widzę w tym nic złego. De facto „gra”, której Rollo poświęcił rozdział w omawianej książce, jest niczym innym jak zbiorem behawioralnych zachowań, którymi facet komunikuje swoją męskość. Do tego nie potrzeba manipulacji, bo to jest (powinna być) integralna część osobowości. Taki facet po prostu jest atrakcyjniejszy, i tym samym przykuwa uwagę kobiet.
Wiedźma Radzi
Posted at 18:44h, 21 kwietniazdefiniuj co rozumiesz przez głowę rodziny, proszę, bo najwięcej nieporozumień rodzi się wtedy, kiedy uważamy, że druga strona definiuje tak samo jak my
R
Posted at 08:56h, 22 kwietniaGłowę rodziny rozumiem jako osobę, do której należy „ostatnie słowo” w ważnych decyzjach dotyczących rodziny.
Wiedźma Radzi
Posted at 09:22h, 22 kwietniano nie bardzo widzę siebie i podobne do mnie kobiety w takim związku i żadne rady Rolla na to nie pomogą 😉 , i to nie znaczy, że chcę ja tą „głową” być, wiele rodzin tak funkcjonuje i dobrze im z tym, ale wskaźnik rozwodów pokazuje, że jednak coraz słabiej się ten model sprawdza
być może przyszłość przyniesie jakieś inne rozwiązania
R
Posted at 09:42h, 22 kwietniaRady Rolla mają pomóc mężczyznom stać się bardziej męskimi – to książka skierowana do mężczyzn.
Wyczuwam u Ciebie założenie, że jak facet to głowa rodziny to znaczy, że dominuje w jakiś sposób nad kobietą. To błędne założenie.
Rosnący wskaźnik rozwodów wynika z patriarchalnego modelu rodziny, dobrze zrozumiałem? Sądzę, że przyczyn tego jest znacznie więcej.
Wiedźma Radzi
Posted at 10:01h, 22 kwietniarady Rolla są może i świetne, ale odrobinkę anachroniczne 😉 poza tym, abstrahując już od związków, wolę, kiedy „ostatnie słowo” ma mądrzejszy, a niekoniecznie to jest osobnik z chromosomem Y, może mam pecha, ale jakoś w życiu spotykam o wiele więcej mądrych kobiet niż mężczyzn..
właściwie jak tak sięgnę pamięcią..;-))) poza tym, to już na marginesie, tłumaczenie jest strasznie niechlujne, źle się to czyta
R
Posted at 11:12h, 22 kwietniaJeżeli to kobieta zna się na czymś lepiej niż mężczyzna, niech podejmie decyzję, działanie – czasem pomimo faktu, że ma rację, może nie być w stanie przekonać mężczyzny (z reguły chłopca w wieku mężczyzny). Męskie ego cierpi na tym, kiedy kobieta podejmuje decyzję.
Różni faceci próbują sobie z tym radzić na różne sposoby. Podporządkowanie się jest jedną z najgorszych opcji (tak samo jak przemoc i agresja – ta sama słabość wyrażana na 2 skrajne sposoby). Facet nie może tracić kontroli nad ramą relacji.
Ja spotykam wiele związków, gdzie faceci są kompletnie zależni od swoich kobiet. Jest jak jest, niektórzy tak lubią, co potępiam, ale to ich życie.
Wiesz co, poza kilku(nastoma) lietrówkami nie zauważyłem, żeby tłumaczenie było niechluje. Sama jakość wykonania książki jest wspaniała – okładka, papier, itp., nie wiem, czy kupiłaś papierową, czy elektroniczną?
Wiedźma Radzi
Posted at 18:59h, 22 kwietniapapierową, wydana jest bardzo elegancko, chodzi mi o słabość języka polskiego, to jest po prostu słabe literacko, całe fragmenty mętnie napisane, widać, że tłumacz nie jest pisarzem po prostu, źle mi się to czytało i nudnie, a mam wprawę w tego typu lekturach, możesz mi wierzyć
co do tych ram 🙂 związek to nie obraz, żeby miał ramy, ani proces produkcji wymagający kontroli, co za język, litości
to jest dla mnie jednak jakaś egzotyczna koncepcja, żeby związek między ludźmi wymagał „kontroli”, oczekiwałabym raczej zaangażowania i dobrej woli, ale niech ci będzie, nie ma sensu ciągnąć tej dyskusji, pozdrawiam i dziękuję za poświęcony czas
Wiedźma Radzi
Posted at 16:37h, 23 kwietniaPrzyszło mi jeszcze do głowy, że akurat w mojej rodzinie życie przeczy twoim teoriom, bo gdyby ostatnie słowo w ważnych sprawach należało do mojego dziadka, zamiast do babci, to w miejsce dwójki inżynierów, lekarza i prawnika, miałabym w rodzinie zapewne spawacza, stolarza, ślusarza i kucharkę..to babcia zadecydowała, że jej dzieci mają się kształcić…w mojej akurat rodzinie matriarchat ma się dobrze, więc jestem jego gorącą orędowniczką 🙂 A to czy facet dobrze czy źle się czuje będąc kierowany przez mądrzejszą od siebie kobietę, to już jego problem. O dziwo, i znowu życie przeczy teoriom, małżeństwa w moje rodzinie są zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Wiedźma Radzi
Posted at 19:15h, 10 styczniano zależy co dla kogo jest magnesem, nie generalizowałabym, bo na przykład dla mnie inteligencja i kretyn grający w „grę” nie miałby szans