Fast miłość w znieczuleniu

Fast miłość w znieczuleniu

Czytam sobie te „50 twarzy Tindera” Joanny Jędrusik i jakoś na koniec tak smutno mi się robi. Książka bardzo fajna, świetnie, z nerwem, w nowoczesnej narracji, napisana. Gorąco polecam. Może nawet bardziej starszym niż młodszym, bo młodsi w tym świecie żyją, a dla starszych to może być jednak egzotyka.

Szybkie randki, łatwo dostępny, niezobowiązujący seks. Relacje zaczynane i kończone sms-em. Poliamoria. Związki określane jako długie, bo trwają 3 czy 4 miesiące.

Dla mnie w każdym razie to jest całkiem co innego, niż to, co znam. Nie oceniam, lepsze czy gorsze, po prostu inne. Pamiętam moje rozmowy z przyjaciółką w ostatnich klasach szkoły podstawowej i morderczo trudne rozstrzyganie dylematu, czy zdecydujemy się kiedyś na seks PRZED ślubem. SERIO. No, ale to były lata 80-te. A my byłyśmy panienkami z tzw. dobrych domów. Czyli bardzo, ale to bardzo, grzecznymi.

Czasem myślę, że się za wcześnie urodziłam. Zazdroszczę młodym tej swobody w próbowaniu wszystkiego i przymierzania różnych światopoglądów zamiast przymierzania sukienki ślubnej. Nie, że mam coś przeciwko stałym związkom. Tylko mnie nawet nie przemknęło przez myśl, że w ogóle istnieje jakaś alternatywa.

Z drugiej strony, po lekturze, lepiej rozumiem, jak im trudno. Ja wylądowałam w swoim czasie u psychologa nie mogąc się zdecydować na jednego z dwóch kandydatów na narzeczonych. Dwóch.

Jak można wybrać z tysiąca? Psychologia dowodzi, że nasz mózg nie bardzo lubi nadmiar możliwości. Odczuwamy ogromny stres i wpadamy w niemoc, a czasem depresję.

W dodatku każdy z kandydatów trochę oszukuje, bo teraz się sobie nie przedstawiamy, tylko prowadzimy prezentację. Usiłując wybadać, czy mamy wspólne kody kulturowe. Jezu.

I wszystko szybko. Bo nowe okazje już czekają. Wystarczy przesunąć palcem w prawo. Umówić się na wieczór. Jeśli randka jest w miarę udana, to ewentualnie kontynujemy spotkanie we wspólnym łóżku. Jeśli nie, nie szkodzi, jutro będzie nowy dzień i nowa randka.

I potem jak w tym kawale.

-Mam nową dziewczynę!

-A fajna w łóżku?

-Nie wiem. Jedni mówią, że fajna, inni, że niefajna..

A przecież jeśli ten seks jest fajny, to zaczyna działać chemia mózgu i rodzi się przywiązanie. Głównie u kobiet, u mężczyzn hormony działają jednak trochę inaczej, pisałam o tym w „Tej zdradzieckiej chemii„, linkuję. I czasem dziewczyny płacą wysoką cenę za taką fastfoodową miłość. Więc z jednej strony fajnie, a z drugiej niefajnie…

Autorka pisze też dużo o roli alkoholu i innych znieczulaczy w całym procesie. Czyli jednak na trzeźwo jest trudniej, potykamy się o własną wrażliwość i kruchość. Ale zabawa jest na maxa, wrażenia niezapomniane. Więc znowu, z jednej strony fajnie, a z drugiej niefajnie..

Kurczę, aż zaczynam się cieszyć, że właściwie już jestem poza targetem.

Choć z drugiej strony- trochę szkoda..;-)

 

 

Tags:
,
2 komentarze
  • m
    Posted at 16:06h, 30 sierpnia Odpowiedz

    Taką wypowiedź znalazłam w necie (odnośnie serialu, którego i tak nie oglądam ale nasunęło mi się do tematów ostatnio poruszanych, bo pasuje). Poprzednie posty Wiedźmy opisują szczegółowo DLACZEGO mężczyźni tak straaasznie walczą o ten ,,tradycyjny porządek”. Obsługa, ale oczywiście trzeba jej dodać ideologię… 🙂 A jeszcze wcześniejsze posty-podejście do osób odmiennych… Duże komentarze są moje, musiałam…

    ,,Widziałem już niejedną produkcję od Netflixa i mam świadomość tego, że ich twórcy lubią w nie na siłę wciskać wątki lewicowe i to w miejsca, w których w żaden sposób nie są one uzasadnione fabularnie. Ale to, co zrobili w Sex Education, przechodzi wszelkie moje wyobrażenia. KIEPSKA COŚ TA WYOBRAŹNIA, W TAKIM RAZIE. Wygląda to tak, jakby autorzy serialu już nawet ani trochę nie kryli się z tym, jakiej ideologii i poglądom politycznym kibicują. WIĘKSZOŚĆ TWÓRCÓW MA JAKIEŚ POGLĄDY NP. RIDLEY SCOTT NIE LUBIŁ RELIGII I OTWARCIE O TYM MÓWIŁ, NIEKTÓRZY KRYTYKUJĄ ATEIZM W SWOICH DZIEŁACH ITP. Ale po kolei.

    1. Nadreprezentacja homoseksualizmu
    Nie jest niczym nowym, że zaburzenie takie istnieje, występuje i występowało w społeczeństwach od lat. Nie osiąga ono jednakże takiej skali, jaka ukazana jest w serialu. Wątki homoseksualne przewijają się tu cały czas i odnieść można wrażenie, że właściwie to przedstawicielami tej orientacji jest połowa miasteczka, w którym rozgrywa się akcja Sex Education. Matki Jacksona, najlepszy kolega Otisa, hinduski dzieciak z „fajnej paczki”, lesbijska para, której Otis udziela porad, czarnoskóry mężczyzna pytający Erica o drogę, a nawet koniec końców syn dyrektora Adam. Serial próbuje wywrzeć na odbiorcy wrażenie, że homoseksualizm występuje o wiele powszechniej niż jest w rzeczywistości, a co za tym idzie – nie wypada krytykować promowania czegoś tak powszechnego i zupełnie normalnego. FAKT, TAK POWSZECHNY NIE JEST ALE PO CO GO W OGÓLE KRYTYKOWAĆ? WIĘKSZOŚĆ FACETÓW DZISIAJ JEST ZABURZONA PO OGLĄDANIU PORNO, NAWET PSYCHOLOGOWIE TO POTWIERDZAJĄ…

    2. Wątki feministyczne
    W zgodny z lewicową ideologią światem przedstawionym w serialu wpisuje się powszechność, popularność i niekwestionowalność poglądów feministycznych. Z jednej strony mamy matkę Otisa, która żyje życiem „kobiety wyzwolonej” (o czym w kolejnym punkcie), z drugiej główna bohaterka Maeve, która jest wielką fanką literatury feministycznej. Jackson chcąc jej zaimponować sam zaczyna czytać jej ulubione książki i chwalić się znajomością prezentowanych w nich poglądów, a Otis również jest nimi przesiąknięty (zaczyna wszak w przedostatnim odcinku wygłaszać opinie, jakoby bale szkolne miały być seksistowskie, a wcześniej ma wyrzuty sumienia, że mając erotyczne sny z udziałem Maeve potraktował ją przedmiotowo(sic!)). POZIOM KOGUTA, BYLE WIĘCEJ I DO PRZODU, HEJ!! Takie przedstawienie powszechności poglądów feministycznych sprawia, że widzowie odniosą wrażenie, że poglądy konserwatywne są czymś rzadkim, dziwnym i niepasującym do nowoczesnego społeczeństwa XXI w. A TO OBŁAPIANIE KOBIET JEST OK, BABY PRZESADZAJĄ? A TERAZ, NO, DLACZEGO MAMY TEN FEMINIZM, HMM…

    3. Wyzwolenie i rozwiązłość seksualna
    Zwróćcie uwagę, że właściwie w serialu nie przewija się motyw jakiegokolwiek głębszego uczucia, które warunkowałoby współżycie dwojga ludzi. Do stosunków dochodzi przygodnie, jest to raczej forma rozrywki. Matka Otisa codziennie gości w swoim łóżku innego mężczyznę (nie kryjąc się z tym przed własnym dzieckiem!), Maeve wzbrania się przed jakąkolwiek głębszą relacją emocjonalną z Jacksonem, a Aimee zmienia co chwilę partnerów. W serialu ukazane jest to jako coś zupełnie normalnego, czy wręcz, he he, zabawnego. Co do zasady współżycie dwojga ludzi ukazane jest płytko i w oderwaniu od jakichkolwiek uczuć. Lekko przełamujące tę tendencję są przemyślenia Otisa w ostatnim odcinku, gdzie stawia on tezę, że stosunek winien wynikać z głębszego zaangażowania emocjonalnego. TAAA A FACECI WSZYSCY ŚWIĘCI I NIE POKAZUJĄ NAWET PTASZKA PRZED ŚLUBEM, NIE? 😉 i TO PEWNIE OD TEJ ŚWIĘTOŚCI TYLE INCELI I GWAŁTÓW

    4. Mniejszości rasowe i związki międzyrasowe
    Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na to, że właściwie żaden z występujących przedstawiciele mniejszości rasowych nie wchodzi lub chce wchodzić w stosunki erotyczne z innymi ludźmi niż rasy białej. Maeve – Jackson; Otis – Ola; matki Jacksona; Eric – Adam; para lesbijek, w której jedna jest biała, a druga jest Azjatką; chłopak, którego Otis przekonuje na balu, by nie popełniał samobójstwa, zarywał do czarnoskórej dziewczyny; córka białego Jacoba jest czarna (i ma na imię Ola). Zupełnie nie rozumiem skąd w tej produkcji aż tak daleko idąca tendencja do promowania związków międzyrasowych. PAMIĘTAJCIE, ZWIĄZKI MIĘDZYRASOWE NIE ISTNIEJĄ! MODA NA SUKCES PROMOWAŁA ZDRADY, A GRA O TRON PROMUJE GWAŁTY ALE TO NIC!

    5. Kwestia sposobu poruszenia aborcji
    Sam w kwestiach aborcyjnych mam dość liberalne poglądy, ale sposób w jaki problematyka ta została poruszona w tym serialu (będącym adresowanym głównie do młodzieży) woła o pomstę do nieba. Usunięcie ciąży zostało tu przedstawione jako świetny sposób na antykoncepcję. Maeve zapisuje się na zabieg, niby trochę się boi, ale w sumie to nie ma czym się przejmować, bo rachu-ciachu i po problemie. Zero rozważań moralnych, zero komplikacji, a temat w ogóle nie powraca w kolejnych odcinkach, nie wiadomo zatem, co miało na celu jego wprowadzenie (oprócz ukazania zacieśnienia relacji Otisa z Maeve). Dodatkowo motyw starszej kobiety, która razem z główną bohaterką poddaje się zabiegowi, także nie skłania do jakichkolwiek przemyśleń na ten temat i utwierdza widza w przekonaniu, że jest to świetny sposób na uniknięcie niechcianej ciąży. Z TYM SIĘ ZGADZAM AKURAT

    Podsumowując, Sex Education epatuje lewicową ideologią na skalę, na którą żaden ze znanych mi seriali Netflixa tego wcześniej nie robił. Pokazuje on wizję kosmopolitycznego, wymieszanego rasowo, tolerancyjnego społeczeństwa bez jakiegokolwiek oparcia w zasadach moralnych czy rodzinie (PAMIĘTAJTA, GŁÓWKA RODZINY MUSI BYĆ ;). Promuje on „nowoczesne” wartości, równocześnie ukazując świat jednowymiarowo. W serialu nie są ukazane inne poglądy i postawy, chyba że w sposób je przejaskrawiający i budzący niechęć (dwóch białych rodowitych Anglików, którzy pobili Erica, gdy ten wracał przebrany do domu A TO SIĘ NA SERIO NIE ZDARZA?) czy wyśmiewający (homofobiczny troglodyta Adam, który jak się jednakże okazuje, swoją postawą próbuje maskować swoją własną orientację TAK CZĘSTO JEST…). Dorośli, biali, heteroseksualni mężczyźni albo w ogóle nie realizują swojej roli społecznej głowy rodziny-JESZCZE ROLI BOGA NIE DOPISAŁEŚ (ojciec Otisa, ojciec Maeve ) albo przedstawieni są dysfunkcyjnie (tyran – dyrektor szkoły – ojciec Adama). A TO DYSFUNKCYJNYCH NIE MA, SAMI ŚWIĘCI?

    Mam oczywiście w pełni świadomość, że jest to serial komediowy, którego głównym tematem jest seks, ale mimo wszystko jestem przerażony faktem, w jak nachalny sposób promuje on zboczenia, dysfunkcje i tradycyjny model społeczeństwa, tym bardziej, że jest on adresowany przede wszystkim do ludzi młodych, których światopogląd dopiero się kształtuje. A TO POWINNI BYĆ SAMI KIBOLE I ,,PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI” (BEZ OBRAZY DLA KIBICÓW I PRAWDZIWYCH PATRIOTÓW) ORAZ CHĘTNE DZIEWOJE”

    Było więcej takich wypowiedzi ale tamte były na takim poziome, że podłoga by jeszcze spadła… Jeśli by ktoś pytał, nie mam ani prawych ani lewych poglądów. Jestem za zdrowym rozsądkiem 😉 Zaczynając od Eichelbergera, a kończąc na takich internautach, poziom nie kury a koguta 😉 I może temat na kolejny post?…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:04h, 30 sierpnia Odpowiedz

      Ja ten serial obejrzałam, jest świetny. Całe szczęście, że to Hollywood takie lewicowe, jest szansa na edukację moralną i seksualną trochę powyżej poziomu Starego Testamentu 🙂

Post A Comment