Udręczone anioły

Udręczone anioły

Człowiek poscrolluje fejsa w listopadowy poranek i zaraz się obudzi, bo mu ciśnienie podskoczy. Dziś za sprawą najnowszego wpisu jednej z moich ulubionych blogerek, czyli Poli Ann. Bardzo zdolna dziewczyna, serdecznie polecam. Najczęściej tworzy śliczne, poetyczne, portrety kobiet w różnych życiowych sytuacjach.

Tym razem wrzuciła „Patchwork”, opisujący sytuację, kiedy bohaterka po rozwodzie wchodzi w nowy, na oko idealny, związek, żeby po kilku latach i o jedno dziecko do przodu, przekonać się, że wpadła z deszczu pod rynnę. Bo nowy facet nadzwyczajnie kocha wspólnego syna, ale znęca się nad jej córką z pierwszego małżeństwa i powoli zaczyna nad nią samą. Linkuję.

Opis jest, z racji formy, bardzo delikatny i zbyt krótki żeby dowiedzieć się naprawdę, o co chodzi. I można by dziewczynie faktycznie współczuć, że ją tyle zła spotyka od świata w ogólności i mężczyzn w szczególności. Ale. Przy całym zrozumieniu dla ofiar przemocy, do pasji doprowadza mnie matka nie broniąca swojego dziecka. Ja wiem, ona nie potrafi, nie ma siły i tak dalej. Ale to jest wbrew biologii i najbardziej pierwotnym instynktom. Jak trzeba mieć namieszane w głowie, żeby nie bronić swojego dziecka, kiedy dzieje mu się krzywda??

Spotykam czasem dorosłe dzieci takich matek na warsztatach. Pokaleczone, obolałe, nieszczęśliwe. Zwykle obwiniają ojców czy ojczymów, poniekąd słusznie. Ale gdzie były matki?

Kluczowe dla wyjścia z pozycji ofiary, i to już dotyczy wszystkich ofiar jest odwrócenie narracji. To nie ktoś ci coś robi. To Ty POZWALASZ SOBIE COŚ ROBIĆ. Pozwalasz się krzywdzić.

Przykładowo.

Pozwalasz rodzicom wchodzić sobie na głowę, chociaż masz 40-ści lat.

Pozwalasz dzieciom szantażować się emocjonalnie, chociaż są dorosłe.

Pozwalasz pomiatać sobą facetowi, bo nawet jeśli jest silniejszy, to są sądy, policja, albo wynajęte zbiry do obicia mordy agresorowi.

Ogólnie mówiąc, delegujesz swoją siłę i sprawczość na zewnątrz, razem z odpowiedzialnością za swoje życie. Ja nic nie mogę, ONI MI TO ROBIĄ. Mam pecha. Jestem niewinną ofiarą.

Niewinną ofiarą w tym wszystkim jest to bezsilne dziecko, które dostało okrutnego i głupiego ojczyma. I matkę, która go nie broni, choć to jej obowiązek.

Dziewczyny, my jesteśmy silne, niewiarygodnie wprost. Nie jesteśmy żadnymi ofiarami, chyba, że same na to pozwolimy.

To, czego życzę bohaterce artykułu, to znalezienie mądrych kobiet wokół siebie, żeby dostać niezbędne wsparcie.

Najlepiej Wiedźm.

Tags:
, ,
9 komentarzy
  • Ela Kos
    Posted at 10:08h, 31 października Odpowiedz

    Kocham Cię za to, co piszesz. Całym sercem. Ela 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:34h, 31 października Odpowiedz

      Dziękuję 🙂 pozdrawiam serdecznie

  • Amanda
    Posted at 12:50h, 31 października Odpowiedz

    ,,Pozwalasz pomiatać sobą facetowi, bo nawet jeśli jest silniejszy, to są sądy, policja, albo wynajęte zbiry do obicia mordy agresorowi.” Plus jest cała banda patriarchalnych pól mózgów i dupków (i dupek?), którzy twierdzą ,,widziały gały co brały, penie go sprowokowała do bicia/gwałtu”. I tony nerwów po sądach, zeznaniach, wyśmiewanie czy obmawianie w durnej społeczności, hejt internetowych debili, debilny ksiądz czy pseudo-katole (nieś swój krzyż). To nie takie proste w tym pojechanym ludzkim świecie. Chociaż każdy normalny rodzic, ojciec czy matka, powinien bronić swoich dzieci. Nawet przed agresywnym partnerem/partnerką. Ja bym sama takiemu (albo takiej) w ryja dała jakby mnie krzywdził (albo kogoś), ale nie każdy ma tyle siły. I nie chodzi mi od razu o dosłowne bicie oprawcy, tylko reakcję. Uważam, że powinno się odejść i też jestem zła na te kobiety. Ale rozumiem też, ze czasem nie mają dokąd iść. Albo mają już takie ,,obrażenia”, że nie widzą szans na ,,wyzdrowienie”.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:36h, 31 października Odpowiedz

      to nie jest łatwe, ja wiem, ale obrona własnego dziecka to jest tak elementarny odruch, że nie wiem jak można za tym nie pójść, to jest po prostu odruch bezwarunkowy

  • M
    Posted at 13:22h, 31 października Odpowiedz

    Skoro czołowy psycholog sądowy (pisze o tym ten pan, którego książkę poleciła jedna pani na fb, pod postem), który jest kobietą! (,,She wrotes”) obwinia ofiary o prowokowanie (a nie wymaga samokontroli od agresora) to ja nie dziwię się, że dużo kobiet nie mówi co je spotyka, choć powinny krzyczeć. I dlatego nie wierzę i nie ufam psychologom…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:37h, 31 października Odpowiedz

      przede wszystkim nie należy być ofiarą, to jednak jest wybór, tak uważam

      • M
        Posted at 17:45h, 01 listopada Odpowiedz

        Tak, ale pozwolę sobie sparafrazować jedno zdanie. Jak trzeba mieć namieszane w głowie by, będąc kobietą z doświadczeniem psychologicznym i czołowym specjalistą, pisać takie rzeczy jak ta pani psycholog pisze? Wiele sądów na tej podstawie ustanawia procedury. Podobno nawet te zboczone teorie Freuda to nie był jego wymysł. On tylko uległ naciskom opinii publicznej i społeczeństwa, po tym jak opublikował faktyczne badania o molestowaniu dzieci, i o tym, że to w mężczyznach jest problem. Facet do tego doszedł. A inna kobieta lata później powtarza bzdury, nie ona jedna zresztą. Ofiara sama sobie rzadko poradzi. A jak trafia na mur takich popapranych kobiet (albo mężczyzn)…

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 19:05h, 01 listopada Odpowiedz

          Zgadzam się, postulowałabym tylko żeby nie uważać każdego określenia, że ktoś wchodzi w rolę ofiary za oskarżenie tej osoby o coś. Odróżnijmy opis od oceny.

  • Wiedźma Radzi
    Posted at 10:55h, 03 listopada Odpowiedz

    Jesteś mądra i dobrze sobie radzisz, pamiętaj, że masz wokół siebie dużo mądrch kobiet, pozdrawiam i zapraszam do Akademii 🙂

Post A Comment