Dlaczego faceci stracili ochotę na seks i czy aby na pewno

Dlaczego faceci stracili ochotę na seks i czy aby na pewno

Ostatnio w wielu artykułach przewija się problem zanikającej męskiej potencji i braku ochoty panów na seks. Zresztą wystarczy obejrzeć parę bloków reklamowych, żeby zacząć się mocno obawiać o te konary, co nie chcą zapłonąć. Partnerki drą włosy w z głów i inwestują w stringi, psychoterapeuci gubią się w domysłach i stawiają coraz to nowe diagnozy.

A to, że przepracowani. A to, że zestresowani. Ostatnio przeczytałam nawet, że w gruncie rzeczy chodzi o kontrolę w związku. Bo takie już te związki opresywne, że znikąd pomocy i seks staje się tym ostatnim bastionem niepodległości. Nie dam ci mała, choćbyś nie wiem jak chciała. I on w ten sposób odzyskuje władzę w związku. Hmm..

No nie wiem, nie wiem. Bo wszyscy się powołują na stare, dobre czasy, kiedy to on zawsze chciał i mógł, a one grymasiły. A potem to przyszła, panie, ta emancypacja i się wszystko pochrzaniło. Czyli właściwie to za kłopoty panów z potencją odpowiada feminizm i same widzicie, co narobiłyście. Teraz odkręcajcie, albo kupujcie wibratory.

To ja mam kilka pytań. Nie, żebym podważała naukowe badania i socjologiczne ankiety, tylko tak gwoli ścisłości. Mój logiczny umysł nie pozwala mi przyjąć bezkrytycznie argumentacji panów (!) psychoterapeutów.

Skoro w czasach PRZED pigułką antykoncepcyjną każdy stosunek mógł się zakończyć ciążą, to jak bardzo wyrywne były do współżycia kobiety w tych starych, dobrych czasach? Można śmiało założyć, że przeciętna mężatka, po odbębnieniu dwóch czy trzech ciąż, robiła wszystko, co mogła, żeby studzić zapały małżonka. Więc pewnie miał szanse na małe co nieco z okazji kolejnej rocznicy. A w międzyczasie pozostawało obłapianie Kaśki służącej, ale też raczej „na sucho”, bo każda się bała „kłopotu”. I poklepywanie dziewek w karczmie po tyłkach, bo nikt jeszcze wtedy nie słyszał o sexual harassment.

Więc panowie mogli bezpiecznie przechwalać się swoimi możliwościami i osiągnięciami (4 razy po 2 razy, 8 razy, raz po raz), bo żadna, ale to ŻADNA kobietka nie podjęłaby wyzwania i nie powiedziała „sprawdzam”. Ech, co to były za piękne czasy dla różnych erotomanów-gawędziarzy…

Jeśli ktoś ma życzenie, to możemy się dalej cofnąć w historii i zastanowić się, jak też wyglądało życie seksualne w średniowieczu, kiedy to pan z rycerzami wyruszał na 10-letnią krucjatę, a pani zostawała w domu, zakuta w blaszane majteczki. No ja wiem, że on tam po drodze gwałcił i rabował, ale ile mogło tego gwałcenia być? Jedno w miesiącu? To co to jest w porównaniu z wyzwaniem jakie stanowi obecnie żona, zabezpieczona przed ciążą i wyedukowana w kwestii orgazmu? Mająca wymagania co do higieny i gry wstępnej? Ba, lubiąca seks oralny i to nie tylko czynny?

Branka się cieszyła, jeśli w ogóle przeżyła. A on przez resztę wieczorów mógł spokojnie pić z kolegami, zaś wierny giermek mu polerował…zbroję.

Dlatego mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że w męskiej wydolności wcale się aż tak wiele nie zmieniło. To raczej kobiety, uwolnione po stuleciach od strachu przed niechcianą ciążą i poszukujące wreszcie seksualnej przyjemności także dla siebie, stały się po prostu zbyt dużym wyzwaniem dla nie aż tak wielkiej, jak w legendach, samczej potencji.

Mówię, rzecz jasna, o statystycznej średniej, pamiętajmy o prawej stronie krzywej Gaussa i tam ewentualnie możemy się rozejrzeć w poszukiwaniu tych legendarnych mocarzy.

Poza tym, weźmy pod uwagę pewne uwarunkowania ewolucyjne, bo one wiele mówią o historii gatunku. Taki na przykład orgazm wielokrotny. Dostępny tylko dla żeńskiej połowy świata. Jak wiadomo, pan, po całej akcji, musi sobie nieco odpocząć. To z kim matka natura, tym razem wyjątkowo dla nas hojna, przewidywała te następne orgazmy? Zatem, która ze stron więcej chciała i mogła wśród wysokich traw sawanny? Zanim jeszcze patriarchat nałożył kaganiec na żeńskie apetyty i zaczął rozpowszechniać słynny mit „naturalnej kobiecej monogamii”?

Zresztą nie musimy się cofać do prehistorii, wystarczy do starożytnego Rzymu. Który ze słynnych miłośników, opiewanych w operach i sztukach, mógłby stanąć w szranki z Messaliną, rozpustną małżonką cesarza Klaudiusza, potrafiącą przyjąć w jedną noc ponad stu kochanków?

Ja wiem, że ilość nie przechodzi w jakość i ona była skrajnym przypadkiem nimfomanii. Ale jednak.

Jeszcze parę mam przemyśleń w temacie, więc c.d.n.

 

 

Tags:
,
7 komentarzy
  • M
    Posted at 20:20h, 13 listopada Odpowiedz

    A moja matka dalej wyzywa kobiety, które po prostu lubią ,,te” sprawy od suczy. Nie prawdziwe prostytutki, tylko kobiety, które mają np. kilku partnerów ale nikt nikogo nie oszukuje, nie zdradza, nie zmusza, nie płaci, nie wykorzystuje. No ale to typowa ,,polska katoliczka miłosierna”, wszystko wie najlepiej i za wszystkich. Przecież nie prawdziwa Katoliczka. Każdemu by układała życie, ale przecież ,,ona nie i wcale się nie wtrąca”. Tylko sama ciągle wkurzona chodzi i kurde, nie wie czemu…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 10:23h, 14 listopada Odpowiedz

      niektóre matki są strasznie toksyczne, współczuję.

  • jerzy kunowski
    Posted at 09:27h, 16 listopada Odpowiedz

    Witam , bardzo ciekawy wpis. Oprocz psychologii jest jeszcze biologia 🙂 Polecam 1) ksiazke dr Ewy Kempisty-Jeznach ,, Testosteron,, ze statystyka
    katastrofalnego spadku testosteronu i meskiej plodnosci u mezczyzn z krajow zaawansowanych technologicznie. Problem ten nie dotyczy mezczyzn
    z krajow nie rozwinietych technologicznie np z Afryki. Oni maja testosteron i plodnosc w normie. 2) ksiazke T. Ferrisa ,, 4 godzinne cialo,, gdzie ten
    bardzo sprawny fizycznie , finansowo i intelektualnie amerykanski influencer opisal swoje niskie , meskie wyniki ktore jak odkryl na googlu byly
    spowodowane trzymaniem emitujacego mikrofale smartfona w kieszeni spodni. Po rozwodzie ze smartfonem i dodaniem kilku suplementow ,
    wyniki Tima przekroczyly normy 🙂 Ilu panow nadal nosi smartfony w kieszeni? Wszyscy. 3) kanadyjski dokumentalny film ,, Znikajaca meskosc,,
    z badaniami wskazujacami ze wspolczesny mlody mezczyzna jezeli chodzi o meskosc jest polowa swojego ojca. Film wskazuje na bisfenol
    jako przyczyne problemu. 4) ksiazka Naomi Wolf,, Vagina. New Biography,, o samowystarczalnosci kobiet w intymnym zakresie i nastepnie
    odwiedzic zachodnie portale randkowe czy one-night stand , i zobaczyc real life to znaczy tabuny kobiet zmeczonych intymnymi zabawkami i dramatycznie poszukujacych tzw real thing to jest mezczyzn. 5) nastepnie polecam wyniki angielskiego National Survey of Sexual Attitudes and
    lifestyles z 2013 roku . Jednym z wynikow jest statystyczne zmniejszenie !!!! ilosci kontaktow intymnych angielskich kobiet o 40 % miedzy 1990 a 2010.Przy dwukrotnym zwiekszeniu liczby partnerow przez kobiety !!!! I okres 1990-2010 jest okres wprowadzenia technologii mikrofalowej
    do zycia zachodnich spoleczenstw 6) wynik Messaliny jest bardzo skromny w porownaniu do Lisy Spark i jej 919 panow 🙂
    7) Anglia jest pierwszym krajem ktory na poczatku 2019 roku wprowadzil sprzedaz Viagry bez recepty, poniewaz popyt jest tak duzy ze
    lekarze nie nadazali z wypisywaniem recept 8) wg medycyny nawet male spadki testosteronu maja kolosalny wplyw na psychologie mezczyzn.
    Oczywiscie moglbym pisac dalej ale na razie koncze i dziekuje za lekture mojego komentarza i wszystkim paniom i panom zycze duzo zdrowia 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 17:31h, 16 listopada Odpowiedz

      Tak, oczywiście, z tym testosteronem to też się zgadza, niemniej jednak historycznie mężczyźni są dość przereklamowani. Zwłaszcza, że nie tylko mielii władzę, ale w dodatku są mistrzami autoreklamy, a w ankietach zwykle kłamią jak z nut.. A felieton nie jest praca naukową, tylko szyderą 😉 pozdrawiam

  • Amanda
    Posted at 22:45h, 02 stycznia Odpowiedz

    Nie wiem czy to na temat ale chyba związane, z rozmnażaniem na pewno. Czytałam kiedyś badania statystyczne i publikacje, prowadzone przez lekarzy i naukowców we współpracy z policją (ale nie tylko) i za zgodą kobiet. One dotyczyły akurat zachodzenia w ciąże – normalnie i z gwałtu. Były przeprowadzane wielokrotnie. I w tych badaniach wyszło, że szansa na ciążę z gwałtu jest sporo wyższa od szansy w normalnej, pozytywnej relacji. To rzuca dziwne światło na ludzki gatunek pod tym względem… Jeśli to prawda, to nieciekawie. To prawda? Czy mógł być jakiś błąd? Zła grupa osób, za mało prób, predyspozycje tych akurat kobiet do łatwego zajścia w ciążę, źle przeprowadzone badanie, ,,zakłócenia” (np. większa ilość usunięć ciąż w przypadku normalnej relacji) itd? Są jakieś biologiczne dowody na wiarygodność tego badania? Bo, moim zdaniem, badanie byłoby reprezentatywne dopiero jeśli by przebadać wszystkie przypadki (nie da się, wiem), to dałoby wynik jak jest. Wiem, że Pani Wiedźma sporo o biologii wie i w tym zakresie. Dlatego pytam. Bo jeśli to jest wiarygodne, to nie jest dobrze…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 23:18h, 02 stycznia Odpowiedz

      Z punktu widzenia biologii i nie mieszając w to etyki, gwałt to po prostu jedna ze strategii reprodukcyjnych, całkiem skuteczna i w świecie zwierząt dosyć powszechna.

      • Amanda
        Posted at 15:49h, 03 stycznia Odpowiedz

        Czyli człowiek ze swojej natury jest do kitu w tym wypadku… Chociaż nie lubię religii (powtarzam, religii a nie Jezusa i jego nauk) chrześcijańskiej to jednak po przeczytaniu tych badań i wyjaśnienia, zaczynam rozumieć po co po części powstała. I to akurat nie chodzi o jej zły aspekt…

Post A Comment