Czy wiesz, co masz między nogami?

Czy wiesz, co masz między nogami?

Klikając po kanałach tv trafiłam na film „Godziny strachu” z Piercem Brosnanem i jakimś jeszcze przystojniakiem w trakcie męskiej rozgrywki psychologicznej. I się zahaczyłam, bo lubię Brosnana, nawet jak nie gra Bonda. Tu akurat ten słodziak miał być groźnym psychopatą i to było dosyć zabawne samo w sobie, przyznacie. Muszę, niestety, zaspoilerować, żeby przejść do sedna, wybaczcie, film i tak sprzed lat.

Generalnie chodziło o to, że jeden pan miał romans z żoną drugiego pana, a całą, mrożącą krew w żyłach, intrygę nakręcili zdradzeni współmałżonkowie. Czyli zdradzana żona i zdradzany mąż. Temat stary jak świat, ale niezmiennie wzbudzający skrajne emocje.

I teraz uwaga. W męskim mordobiciu, które w hollywoodzkim filmie jest pewne jak śmierć i podatki, panowie przy okazji wyjaśniają sobie okoliczności. I wtedy dyszący żądzą zemsty Pierce wygłasza taki oto speech:

„Myślisz, że dymałeś moją żonę?! Nie, Ty MNIE DYMAŁEŚ!”

I oto mamy sedno sprawy i zarazem sedno męskiego podejścia do tematu. Jeśli dotąd myślałyście, że między nogami macie waginę, łechtaczkę i inne szczegóły kobiecej anatomii, no to wiedźcie, że byłyście w tak zwanym mylnym błędzie.

Mówiąc bardziej ogólnie a mniej anatomicznie, szeroko rozumiana kultura od wieków umieszcza między nogami kobiet głównie honor mężczyzn. Czasami jeszcze zbawienie Ojczyzny, albo ratunek dla demografii.

Nic zatem dziwnego, że potem im się wydaje, że mają święte prawo decydować o kobiecym ciele. W końcu to tak jakby decydowali o sobie. Kobieta nie jest autonomiczną jednostką, która może sypiać z kimś dla własnej przyjemności, a dzieci rodzić jeśli tak zadecyduje. Ona jest własnością swojego mężczyzny i, to już u nas, nosicielką mitów narodowych.

Myślę, że długo jeszcze potrwa zanim odzyskamy nasze ciała dla siebie. Patriarchat trwał 10 tysięcy lat i nie poddaje się łatwo, a ostatnio ma sprzyjający klimat.

Więc do wiadomości podaję. Kobieta między nogami nie nosi honoru swojego mężczyzny, tylko majtki. Które zdejmuje kiedy ona ma na to ochotę. Oczywiście, licząc się z konsekwencjami. Na przykład w postaci rozwodu i podziału majątku.

Więc, wracając do języka filmowego, jeśli ktoś ją „dyma” to dyma ją, a nie jej chłopaka, narzeczonego, męża ani tatusia. Być może ona kogoś wtedy zdradza i to nie jest ładne, ale to się nie przekłada na akt homoseksualnego gwałtu na zainteresowanym.

Sypiając z obcokrajowcem dowolnej rasy też nie powoduje, że „dymany” jest polski naród i chłopcy wszechpolscy mogą spać spokojnie, nic nie zagraża ich pośladkom.

Natomiast ten kto dostępuje tego zaszczytu, że ona z nim sypia powinien bardzo dobrze nauczyć się kobiecej anatomii i to nie z podręczników historii. I szukać raczej clitoris niż honoru.

Bo jeśli nie będzie dobrym kochankiem, to ona może zacząć sypiać z kim innym.

To jej ciało i jej wybór.

7 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 17:00h, 22 stycznia Odpowiedz

    A ta złość nie jest w pewien sposób naturalna? Nie mówię o patrzeniu ,,moja rzecz do bzykania” tylko złości na konkurencję i o złości na partnera/partnerkę, ale bez uprzedmiotowienia jej/go. Że ktoś-konkurencja, był lepszy niż ja i że on/a wybrał(a) ją/jego a nie mnie. Kobiety, zdradzane żony czy dziewczyny, też to wykazują. Tylko może bez patrzenia ,,mój kij do bzykania”. Ale są złe i na partnera i na konkurentkę. W obecnych czasach, bo kiedyś im nie wolno było mieć swojego zdania na żaden temat. Bo to własnościowe patrzenie jest chore. Ale ta czysta frustracja jest chyba naturalna? Bo małpy (obserwowano i u samców i u samic goryla) się strasznie wkurzają. A gorylice to się nawet często biją o samca jak jest 1 w grupie. A człowiek to małpa 😀

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:51h, 22 stycznia Odpowiedz

      Zazdrość, złość czy żal są jak najbardziej zrozumiałe, ale jeśli ja z kimś śpię to ten ktoś śpi ze mną, a nie z moim mężem.

  • Darek
    Posted at 18:21h, 22 stycznia Odpowiedz

    To takie kurewskie i nowoczesne podejście do życia!

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:51h, 22 stycznia Odpowiedz

      w jakim sensie?

    • Amanda
      Posted at 20:30h, 22 stycznia Odpowiedz

      Ja za to wyznaję zasadę, że ku… się przestaną kobiety jak ku… z kim popadnie się przestaną najpierw mężczyźni. I czasem odwrotnie, ale z naciskiem na czasem 🙂

  • Wiedźma Radzi
    Posted at 19:22h, 22 stycznia Odpowiedz

    🙂

  • M
    Posted at 20:44h, 22 stycznia Odpowiedz

    Ja się tak zastanawiam, chociaż to podejście uprzedmiatawiające jest powszechne, czy w tym przypadku ta fraza to nie jest synonim: ,,Ty mnie oszukiwałeś!” Czy tu chodzi o to prawo własności, czy zwykłą przyzwoitość (o sam fakt dopuszczenia się zdrady a nie o MOJĄ żonę, która jest MOJĄ własnością) i powstrzymanie się od zdrady/oszustwa? O tak po prostu, o zwykłą uczciwość W TYM KONKRETNYM zdaniu w filmie. Ten film, z mojego punktu widzenia, skupia się na bólu obojga zdradzanych małżonków. Na bólu i zdradzanej kobiety i mężczyzny (a nie prawie własności, że to mój mąż czy moja żona, ale na poczuciu krzywdy). I o tym jest. Do czego jest się wstanie posunąć człowiek, którego się skrzywdzi. W tej intrydze uczestniczy dwoje bohaterów i dwoje czuje się zranionych. Jej też nie jest wszystko jedno.

Post A Comment