Jestem roszczeniowa

Jestem roszczeniowa

Jeśli chodzi o człowieka roszczeniowego to psychologia podaje następującą definicję:

W dużym więc uproszczeniu człowiek roszczeniowy uważa, że mu się należy, ale zapytany z jakiego tytułu, nie jest w stanie udzielić obiektywnego wyjaśnienia.

Według tej definicji jestem człowiekiem roszczeniowym. Choć niekoniecznie uważam, że należy mi się milion dolarów w prezencie, albo nagroda Noble’a.

Natomiast twardo i bezwzględnie uważam, że należy mi się moje własne życie. I nie bardzo umiem wyjaśnić z jakiego tytułu. Bo niby czemu nie oddać go Ojczyźnie, bliźnim, dzieciom, rodzicom albo partnerowi?

Przecież na ogół wszyscy mają doskonałe na to moje życie pomysły. Powinnaś to, nie powinnaś tamtego.

Przejdźmy od szczegółu do ogółu. Powiem szczerze, że nie ma tu specjalnej dyskryminacji płciowej. Na przykład co do mężczyzn przez całe wieki ich życie należało się Ojczyźnie i Narodowi. Nikt ich o zdanie nie pytał, kiedy Ojczyzna wzywała to szli ginąć na barykadach. Dla mnie kompletny idiotyzm, nienawidzę wojen. Jedna z moich ulubionych komedii to C.K. Dezerterzy.

Życie kobiet miało więcej zastosowań.

Oczywiście też należało się Narodowi, żeby nie zaginęła narodowa substancja i nie zabrakło obywateli. Mój tata całkiem serio uważał, że kobiety będą winne islamskiej inwazji, bo rodzą za mało dzieci.

Potem należało się dzieciom, którym trzeba było się bezgranicznie poświęcać. Nadal trzeba, kiedy mamy tego pecha i urodzi nam się dziecko specjalnej troski. Matka ma po życiu i wszyscy oczekują od niej heroicznych poświęceń.

Jak już się skończyło z dziećmi, to dobrze byłoby poświęcić się rodzicom. Często wymagającym całodobowej opieki. Kiedy czytam posty członków grupy „Demencja, Alzheimer, Otępienie” na fejsie to włos mi się na głowie jeży. Tak wygląda piekło. Opiekunowie pracują po 24 godziny na dobę, bez żadnego wynagrodzenia, obrzucani przez podopiecznych grubym słowem, szarpiąc się z nimi o każdą kąpiel. Lekarze olewają, państwo ma w dupie swoich obywateli, którzy całe życie płacili podatki i składki.

Ale nasz „Największy Polak” wbił nam do głów przekonanie, że cywilizowane kraje, w których rozwinięty jest państwowy system opieki nad chorymi i starymi, a w przypadkach beznadziejnych dopuszczalna jest eutanazja to „cywilizacja śmierci”. Po co badania prenatalne, zakazać aborcji, każde życie jest święte.

Cywilizacja życia jest wtedy, kiedy młodą kobietę zamkniemy w domu z niepełnosprawnym dzieckiem i zapomnimy o jej istnieniu na kilkadziesiąt lat. Pogrzebana żywcem.

Podlany sosem religijnej ideologii mój przyjaciel zachwyca się faktem, że jego matka opiekowała się swoją matką z demencją przez 20 lat. Jego zdaniem – jedyna słuszna droga. Dla mnie wizja z koszmaru.

Cywilizacja życia jest wtedy kiedy opiekunowie staruszków z demencją wpadają w depresję i marzą o samobójstwie.

No chyba, że chodziło o życie wieczne, tą obiecaną nagrodę za piekło na ziemi. Ciekawe kto pierwszy wróci z reklamacją.

No więc nie. Moje życie należy do mnie. Oczywiście mogę je komuś poświęcić, ale nie mam takiego OBOWIĄZKU. Na nic emocjonalne szantaże, psychiczne manipulacje. Na nic Bóg, Honor i Ojczyzna.

Mogę iść do wojska, nie muszę.

Mogę mieć dzieci, nie muszę.

Starym i chorym pomagam w zakresie w jakim chcę, mogę i potrafię.

Liczę się z konsekwencjami.

 

6 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 20:53h, 23 stycznia Odpowiedz

    A ja tam uważam, że to nie jest roszczeniowość tylko bardzo zdrowy egoizm. Dlaczego chcę mojego życia? Bo należy DO MNIE. I już jest uzasadnienie 🙂 Czasami wiadomo, ktoś potrzebuje pomocy i musimy pomóc. Ale tego powinno się wymagać też od mężczyzn, jeśli już. W końcu z krowiej du… nie wypadli i też mają rodziców. I dzieci.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 20:56h, 23 stycznia Odpowiedz

      Pomóc tak, poświęcić własne życie- niekoniecznie

      • Amanda
        Posted at 21:13h, 23 stycznia Odpowiedz

        O to mi chodziło 🙂 Poza tym, zadziwiające jest to jak gadanie mężczyzn o tym co ,,kobiety powinny” rozjeżdża się z tym co oni sami robią w temacie. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie chory fanatyzm i czysta hipokryzja.

  • M
    Posted at 21:00h, 23 stycznia Odpowiedz

    Kościelni hierarchowie (nie mylić z wierzącymi, jak ja to mówię) boją się, że zabraknie ,,owieczek” do strzyżenia z kasy a nie wiernych. Jak ktoś wierzy, to co za różnica czy w danego boga/bogów wierzy 10 osób czy milion. Ale jak ktoś chce kontrolować, prac mózgi i wygodnie żyć na koszt no to już jest różnica…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 02:11h, 24 stycznia Odpowiedz

      A to na pewno

      • M
        Posted at 11:38h, 24 stycznia Odpowiedz

        I najgorsze w tym wszystkim jest to, że ci ludzie (pseudo-wierni) sami na to pozwalają. Cieszę się, że skończyłam edukację zanim zaczęła się nowa ,,deforma” (choć poprzednie deformy też były do bani ale przynajmniej bez tego religijnego prania mózgu). Gdybym miała się uczyć tego co teraz ludzie pokazują i wyśmiewają, co jest na lekcjach np. z WDŻ (my mieliśmy normalną panią i rzeczową) albo religii (mieliśmy jeszcze normalne katechetki i księdza) to tylko sobie kulkę wpakować… Przy tym ten ,,drwal” to wyższa filozofia.

Post A Comment