Jak się zakochać to nie indywidualnie

Jak się zakochać to nie indywidualnie

…jak się zakochać to tylko we dwóch..

Wiosna idzie, pora się zakochać, moje drogie. Dni coraz dłuższe, słonko przyświeca i jak mawia mój znajomy instruktor „gruczołki buzują”.

On sam w stanie zakochania przebywa przez większość życia i dzięki temu dusza mu się nie starzeje i korzystają kolejne kursantki. Korzystają pod warunkiem, że nie wezmą na serio zwyczajowego tekstu „całe życie na ciebie czekałem” i potrafią się bawić. W przeciwnym razie dochodzi do niepotrzebnych dramatów i neospazmina leje się litrami.

Mam wrażenie, że polskie wychowanie często oparte na szkodliwych lekturach w rodzaju „Rodziny Połanieckich” czy Trylogii źle nas ustawia na życie i odbiera mu mnóstwo wdzięku.

Nie wiem jak Wy, ale ja byłam z tych, które wszystko biorą na serio. W mojej rodzinie poczucie humoru było wycięte z puli genowej i teraz z trudem nadrabiam.

Sama czułam się zobowiązana każdą randką i przelotnym całusem do traktowania kandydatów na narzeczonych poważnie i w swoim czasie kosztowało mnie to trzy lata studenckiego życia. Po tygodniu wiedziałam, że facet nie jest dla mnie, ale powiedzenie mu tego zajęło mi trzy kolejne lata, bo się przejęłam tekstem lisa z „Małego Księcia”. Na pewno wiecie o co chodzi. Odpowiedzialność za to co się oswoiło.

Nasi sympatyczni koledzy mniej czytają i wychodzi im to na zdrowie. Kiedy dziewczyna im się podoba to startują z podrywem i już. Albo kiedy podoba się koledze, bo rywalizację mają we krwi.

Stąd mój dawny postulat żeby, kiedy to my wybieramy się na łowy, stosować metodę „na rybaka” i łowić szeroką siecią, potem się coś wybierze. Polowanie „na snajpera”, czyli na konkretnie upatrzony egzemplarz grozi tym, że akurat przy nim uwięźnie nam głos, oblejemy się drinkiem i ogólnie skompromitujemy ze stresu.

Natomiast wersja „na rybaka” ma jeszcze tą właśnie zaletę, że chłopaki wiele rzeczy robią kolektywnie i drużynowo, takie mają nawyki historyczne. W związku z tym, kiedy facet zobaczy, że pięciu kolegów oblega jakąś laseczkę to będzie się starał dołączyć do wyścigu i wygrać. A nasza rola ograniczy się jedynie do piętrzenia przeszkód. Czego nie należy zaniedbywać, bo już Skaldowie w paleolicie śpiewali o tym, że nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go.

No dobra, ale co robić z tą wiosną, kiedy po domu snuje nam się już, i to od lat, dawno temu złowiony egzemplarz? To samo, moje drogie, to samo. Nic tak nie dodaje kolorytu związkowi jak oddech konkurencji na plecach. Dziewczyny się tu skandalicznie zaniedbują, gdy tymczasem koledzy na ogół mają jednak nawyk sondowania swojej wartości rynkowej, nawet jeśli bez chęci praktycznego sprawdzenia. Umizgują się do atrakcyjnych koleżanek z pracy, uśmiechają do miłych ekspedientek, czarują panie urzędniczki.

Tygrys ma nawet na to zjawisko specjalne powiedzonko, cytuję: „To, że się jest na diecie, nie znaczy, że nie można menu pooglądać”.

A my nie. Nie umiemy niezobowiązująco flirtować, bo się nam wydaje, że nie wypada powiedzieć obcemu mężczyźnie, że nam się podoba. Nie komplementujemy nawet własnego egzemplarza, a co dopiero obcych!!

Błąd. Flirt umila życie i podnosi poziom endorfin obu stronom.

Ja nie mówię, że masz zaraz się decydować „pójść na całość”, a potem we łzach szukać adwokata. Nie o to chodzi.

Chodzi o to żebyśmy były dla nich dobre na wiosnę. Młynarski prosił.

 

https://www.youtube.com/watch?v=1n7LUrFTyPM

 

4 komentarze
  • Amanda
    Posted at 15:23h, 04 marca Odpowiedz

    Podejrzewam, że wiele kobiet nie tyle się boi samego faceta (stanu wolnego) skomplementować, tylko boi się łatki ,,dziwki”, przypinanej najczęściej przez inne kobiety. A durni faceci często tylko powtarzają. U mnie w rodzinie to powszechne tematy, ,,ta ku*wa co się z tym, czy tamtym tłukła”… Na temat faktycznie skur…. facetów (tym razem stanu nie wolnego), co mają jaja zamiast mózgu i nimi myślą, cicho sza. Bo to baby wredne były a nie że on męska k… i rodzinę zostawił. I to w sytuacjach, gdzie kobieta była wolna, facet był wolny i nikt niczego nie rozbijał i nie zdradzał. Ona zawsze dziwka. To i się boją tych świętoniedojeb… ,,dam”. Bo wiele myśli w ten sposób. I potem pólmózgie synalki i córeczki takich też powtarzają.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 18:24h, 04 marca Odpowiedz

      nieciekawa ta twoja rodzina…

      • Amanda
        Posted at 20:35h, 04 marca Odpowiedz

        Żeby tylko moja… Takich jest, niestety, wiele. Gdyby nie to, polskie kobiety nie byłyby nawet na ulicy tak często wyzywane od dziwek i poniżane bo im się ktoś podoba. Jakby popęd do nie zajętego faceta był czymś złym. I to normalny a nie, że łapanie go za coś od razu po 3 minutach albo klepanie po tyłku pierwszego lepszego. A jak obleśny stary dziad za tyłek łapie przypadkową panią, to nic, bo chłopczyk (nawet 100 letni i nawet debil) to się musi wyszumieć… Dno, nie wychowanie 🙁

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 20:40h, 04 marca Odpowiedz

          ja tam uważam, że pociąg do zajętego też nie jest niczym złym, jest dużo pociągających ludzi na świecie, to nie znaczy, że z wszystkimi idziemy zaraz do łóżka

Post A Comment