Jaka ja Kaja

Jaka ja Kaja

Bardzo często słyszę od znajomych Młodych Czarownic, które są w wieku tak zwanym reprodukcyjnym, że mają dosyć komentarzy rodziny i znajomych na temat tego czy planują dzieci.

Pisałam już kiedyś, że mnie pytanie kogoś o plany prokreacyjne wydaje się równie krępujące jak pytanie kolegów o problemy ze wzwodem, a koleżanek czy już robiły sobie botoks. Czyli dopuszczalne jedynie wtedy, jeśli jestem z kimś naprawdę blisko, a ta osoba wie, że jestem jej życzliwa. Co więcej, że sama odpowiem na podobnie intymne pytania, czyli na przykład jakie mam objawy menopauzy.

Tymczasem okazuje się, że dla wielu osób włażenie z butami w cudze decyzje, dylematy, czy problemy zdrowotne to bułka z masłem i chleb powszedni, żeby tak już zostać przy pieczywie.

Nie zastanowią się nawet przez moment, czy może dziewczyna indagowana w kwestii dzieci właśnie nie przeżywa traumy poronienia, albo nieudanego in vitro. Pakują się brudnymi kaloszami i mają stos dobrych rad.

Jeszcze gorzej jest, kiedy młoda kobieta oświadcza głośno, że dzieci mieć nie zamierza, bo nie chce. Wtedy już zaczyna się jazgot, gdakanie i piekielne jęki.

Oraz „życzliwe” ostrzeżenia i czarne proroctwa. Nie dalej jak dwa posty temu jedna z komentujących wieszczyła młodym nieródkom, że jak się postarzeją, to ich partnerzy je porzucą i rzucą się przekazywać swoje bezcenne geny młodym, chętnym łonom. I snuła wizje bezradnych staruszek w domu opieki, których nikt nie odwiedza.

Po pierwsze. Chęć zatrzymania przy sobie mężczyzny to słaby powód do rodzenia dzieci. Choć zadziwiająco często stosowany i komentowany zjadliwie „złapała go na dziecko”. Znam przypadek, kiedy żona tak zatrzymywała do czwartego dziecka, a potem została matką samotnie wychowującą liczne stadko. Ja znam prywatnie, ale wszyscy pamiętamy premiera Marcinkiewicza. Albo niejakiego Zbyszka, który się ponoć znowu zakochał. Cholera, nie zdążyłam z tym telefonem.

A nawet jeśli uda się w ten sposób kogoś na siłę przy sobie zatrzymać, to gwarantuję, że będziesz zdradzana przy każdej możliwej okazji, bo nikt nie lubi być więźniem. Ja bym tej męskiej chęci przekazywania genów aż tak nie przeceniała, wielu kolegów genami owszem, sieje, ale niekoniecznie się przywiązuje do swojej kury nioski. Casus książę Karol. Z Camillą dzieci nie miał. I co?

Po drugie. Nawet jeśli urodzisz całą gromadkę, to gwarancję masz tylko na to, że urobisz się po uszy. Twoje dzieci nie są twoją własnością i mogą ci pewnego dnia oświadczyć, że jadą do Kanady, bo tam ładnie. Ich prawo i powinnaś to wkalkulować w decyzję o macierzyństwie.

Po trzecie. Wzrasta liczba mutacji, a maleje ilość skierowań na badania prenatalne. Mam kontynuować, czy same sobie dośpiewacie? A ryzyko istnieje. I niekoniecznie to tobie będą podawane szklanki wody po kres twoich dni.

Decyzja o powołaniu na świat nowego człowieka to najważniejsza decyzja w życiu. Albo o niepowołaniu. I ja bym się bardzo obawiała dawać komukolwiek rady w tej kwestii. Bo ze skutkami zawsze zostanie ta osoba, nie ja.

Ja sama mam dwie dorosłe, cudownie udane córki gdyby mi ktoś dał gwarancję, że następne dzieci będą równie fajne, to ruszam z produkcją seryjną, czemu nie. Najlepiej od razu dorosłych, bo jednak trochę się uchetałam.

Ale narzucanie komuś niechcianego rodzicielstwa uważam za barbarzyństwo. Właśnie dlatego, że wiem jakie to trudne.

Dlatego tak nienawidzę Kai Godek i jej podobnych. Chętnych do decydowania za innych.

A takie straszenie: będziesz żałować, chłop cię rzuci, zostaniesz sama na stare lata to hodowanie w sobie małej Kai, która wie lepiej.

Nie rób tego.

 

 

 

6 komentarzy
  • Amanda
    Posted at 19:38h, 02 kwietnia Odpowiedz

    Często takie właśnie ,,Kaje” tak dostają od życia po bani, że im się ,,dobrych” (gównianych?) rad odechciewa. Czego im życzę 🙂 Poza tym, smutna to kobieta, która za całą swoją wartość uważa uznanie mężczyzny, tego czy innego, w sensie seksualnym. Bardzo smutna. I ja, będąc mężczyzną (mądrym i normalnym), po przeczytaniu tego na pewno bym jej nie oklaskiwała, tylko od niej zwiewała 🙂 Pewnie dla swojego, nawet najnormalniejszego, chłopa też taka upierdliwa i rad tysiące ma. Tylko dla siebie nie. Kiedyś może się zdziwić…

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:58h, 02 kwietnia Odpowiedz

      najgorzej to mieć przekonanie, że się wszystko wie najlepiej

  • M
    Posted at 19:44h, 02 kwietnia Odpowiedz

    Aaa, to chyba ja już wiem, o której Pani mowa, chociaż nie czytałam. Ona często jest taka dziwna, udowadnia kwadraturę koła i potem płacze, że jej racji nie przyznają… Mamy z kuzynką często ubaw 😉 Cóż, widocznie nie bardzo wierzy w swoje szczęście, skoro każdemu to wypomina.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:59h, 02 kwietnia Odpowiedz

      może lubi rolę advocatus diaboli ;-), tu bym ją nawet rozumiała …

  • M
    Posted at 19:59h, 02 kwietnia Odpowiedz

    Jeszcze dodam od siebie, że, moim zdaniem, takie osoby mają chyba za mało problemów we własnym życiu, że włażą z butami w czyjeś. Nikt nie ma 100% gwarancji na to co będzie a takie ,,proroctwa” to dla mnie przejaw czystej głupoty. Posiadanie dzieci (czy wrobienie kogoś w macierzyństwo) by zatrzymać partnera/kę to zwykła manipulacja. Ja bym alimenty płaciła ale zwiała od takiej osoby. Bo nie uzgadnialiśmy tego. Jak tacy ludzie w innych sprawach też postępują tak ,,uczciwie” dla ,,dobra” to dziękuję, z daleka od takich. Zacytowałabym pewnego pisarza fantasy ale obraza może być na grupie 🙂

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 20:01h, 02 kwietnia Odpowiedz

      cytuj, cytuj 😉

Post A Comment