Szkoła nowej perspektywy

Szkoła nowej perspektywy

W malarstwie perspektywa służy odwzorowaniu obiektów trójwymiarowych na płaskiej powierzchni. W psychologii jesteśmy zachęcani do tego żeby spojrzeć na swoje życie z właściwej perspektywy. W obu tych przypadkach przyjmujemy za pewnik, że perspektywy bywają różne.

Ale nie w historii. Mawia się, że historię piszą zwycięzcy. I opowiadana jest z ich perspektywy. Rzym był wielki, bo zwyciężał. Budował też drogi i to okazało się ważniejsze, a co więcej trwalsze, ale uczymy się o bitwach.

Natomiast historia społeczeństw była do niedawna opowiadana z perspektywy białych, heteroseksualnych mężczyzn. Ich bitwy, plany i marzenia wyznaczały kurs i określały co się liczy. I taka na przykład piłka nożna została wywindowana na piedestał, choć w gruncie rzeczy jest zajęciem trywialnym i mało ambitnym nawet jak na sport.

Od jakiegoś czasu się to zmienia. Zaczynamy słuchać tych, którzy w jakiś sposób nie mieszczą się w obowiązującej narracji.

I wywołuje to nowe zjawisko prawdziwy ból dupy u wszelkich prawicowych publicystów.

Wieszczą koniec cywilizacji, świata, rządy komunistów i ogólną katastrofę.

A zaczęło się tak niewinne. Najpierw dopuszczono do głosu kobiety. I świat usłyszał parę historii o molestowaniu, gwałtach i nadużywaniu władzy. Jeszcze Clintonowi uszło na sucho, ale już Weinstein stoczył się do rynsztoka, gdzie jego miejsce.

Po raz trzeci słucham „Nanette” Hannah Gadsby i po raz trzeci płaczę, kiedy w stand upie dochodzi do kulminacyjnego punktu, w którym opowiada swoją historię, która wcale nie jest śmieszna. Hannah płonie z gniewu, a ja płonę wraz z nią.

O swoje upominają się mniejszości seksualne. Nie chcą już pokornie podcinać sobie żył po szkolnym hejcie, ogłosili, że są normalnymi, pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Redaktor Michalkiewicz z redaktorem Ziemkiewiczem dali na mszę, ale nie pomogło, nie znikła tęczowa zaraza.

Głos przedstawicieli innych ras akurat w Polsce jest mało słyszalny, ale już Ameryka musiała zmierzyć się z istnieniem ruchu BLM.

Okazuje się, że perspektywa białych, heteroseksualnych mężczyzn nie jest jedyna. Biali heteroseksualni mężczyźni poczuli się nieco niewygodnie z tą prawdą, więc na wszelki wypadek ogłosili koniec świata.

Co z tego dla nas drogie Wiedźmy?

Okazja do przyjrzenia się sobie. Z jakiej patrzymy perspektywy same na siebie i czy aby z własnej.

Taka na przykład dyskusja o „niewidzialności” kobiet po 50-tce. Niewidzialności dla kogo??? Zauważ perspektywę.

Nigdy nie byłam bardziej pewna siebie niż teraz. Widzę siebie bardzo wyraźnie i podoba mi się to co widzę. Więc dla kogo jestem „niewidzialna”?

Albo te odruchowe krytyczne uwagi na temat zgwałconej dziewczyny. A po co tam poszła? A czemu się TAK ubrała?

Nawet fakt przejścia się nago środkiem parku po zmroku NIE USPRAWIEDLIWIA gwałciciela. Zauważ perspektywę.

Świat opowiadany nam jest od dzieciństwa z perspektywy białego, heteroseksualnego mężczyzny, pana stworzenia.

Geje są fuj, bo ON ich nie lubi. Lesbijki lepsze, bo ON by się chętnie przyłączył. Kobieta jest w „kwiecie wieku” w okolicach lat 17-tu, bo ON by ją wtedy chciał bzyknąć. A po 50-tce staje się niewidzialna, bo ON jej nie zauważa.

Jej ciało powinno JEGO estetycznie zadowalać, inaczej to paszczur.

Miasto ma być wygodne dla niego, więc bardziej liczą się drogi i parkingi niż niskie chodniki i podjazdy dla wózków.

On lubi piłkę, więc wydajemy hajs na stadiony, a opiekunowie chorych na Alzheimera nadal nie obchodzą nikogo, bo to głównie kobiety.

Ja ich nawet rozumiem, że im się wydaje, że są pępkiem świata. Też tak mam jako rozpieszczona jedynaczka.

Ja nasiąkałam w dzieciństwie i bywam nieznośna, oni to mają od 10 tys. lat, to poczucie, że są najważniejsi.

Że świat został stworzony przez dobrego Boga specjalnie dla nich, a kiedy Adamowi się nudziło samemu, to zażyczył sobie Ewy. Widocznie nie wpadł na pomysł samotnej masturbacji.

No jakby to wam powiedzieć, koledzy. Bozi nie ma, a ewolucji potrzebni jesteście jakby mniej niż my.

Jakieś 5 min.

Z grą wstępną.

 

 

4 komentarze
  • Irena
    Posted at 21:15h, 18 czerwca Odpowiedz

    dopóki są kobiety dla których najważniejsze będzie złapać chłopa/męża i być jego darmową służącą to nic się nie zmieni; też uważam piłkę nożną za debilne marnowanie czasu

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 21:35h, 18 czerwca Odpowiedz

      mogą sobie grać, ale czemu tak się tym wszyscy przejmują?

    • M
      Posted at 10:56h, 20 czerwca Odpowiedz

      Dokładnie jak pisze Pani Irena. Póki będą, nazwijmy po imieniu, durne wśród ,,bab” to oni będą egoistami. Nie wszyscy, wiem o tym, już teraz są normalni też. Żeby ktoś ,,miał używanie” musi mieć kogo ,,używać”. No i mieć predyspozycje do bycia egoistą, rzecz jasna. Dopóki będą królować ,,tradycyjne wartości” (dla mnie to ani żadna tradycja ani wartość, służba i uległość, żaden to obyczaj, żadna to rodzina a tylko wygodnictwo).

  • Amanda
    Posted at 10:53h, 03 kwietnia Odpowiedz

    Najzabawniejsze, a może najsmutniejsze, są chłopaczki z wykopa, forów tematycznych i pod artykułami albo z forów o fantastyce (polskiej), którzy kłócą się o byle gie i bronią swoich idoli, choćby byli ćpunami, pijakami, obrażali fanów itd. A jak ktoś zwróci uwagę, że nie lubi kogoś bo to burak, to hejt zaraz, taki to idol, nie można ruszyć majestatu i na wyrafinowanej ironii się nie znasz xD To dopiero poziom żenady xD Ja sama fantastykę i science fiction uwielbiam…tyle, że nie polską (Lem to wyjątek) 😀 Kiedyś, dawno, jak byłam pre-gimbusem, to czytałam Sapkowskiego ale już nawet nie pamiętam, takie to było słabe. Chyba tylko opis i nazwy krain, miast, imiona, tytuły poszczególnych książek mi się podobały ale tak mają praktycznie wszystkie fantasy, mają fajne nazwy, tytuły, imiona, opisy krain. Jeszcze niektórzy bohaterowie i koncepty mi się podobały, ale to raczej wyjątki były. Za to całokształt i poziom (treść) polskich fantasy to inna kategoria. Często taki Cejrowski z tego przebija i to jest to, co mnie mdli. Dziwi mnie ten cały ,,kult” Wiedźmina w Polsce, no ale jaki poziom kraju, tacy literaccy ,,idole” często. A kilka lat temu oburz był, bo ktoś na podstawie tej znamienitej twórczości (xD) ośmielił się wydać grę i ból d…, że za mało kasy skapnęło i, że za granicą gra jest bardziej znana od książki. Nie, mężczyźni wcale nie lecą na kasę i nie mają bólu d… xD Czysty racjonalizm. Można się pośmiać przynajmniej z tych ,,poważnych” dyskusji na kilometry 🙂

Post A Comment