Zajmę się tobą, kochanie

Zajmę się tobą, kochanie

Pod ostatnimi postami na fejsie wrze, nie nadążam odpowiadać na komentarze, więc spróbuję zbiorczo.

Napisałam, że nie poważam kur domowych. I od razu odezwały się sprawiedliwe wśród narodów świata, że jak to tak można. Że skoro feminizm to prawo wyboru, to wszystkie wybory są równouprawnione. I jak ja mogę. Wstyd i żenada.

No jak coś robię to najwyraźniej mogę. I niezależnie od wszelkiej krytyki, nadal nie poważam. I zaraz powiem dlaczego.

Po pierwsze.

Mdli mnie od określenia, że kobiety, które nie podejmują pracy zawodowej i zostają w domu, robią to po to żeby „zająć się rodziną”. Czyli mam z tego rozumieć, że te, które pracują zawodowo i rodziny mają, to się nimi najwyraźniej „nie zajmują”. Obiady gotuje im kucharka, sprząta gosposia, pierze praczka z Portugalii. Dziećmi opiekuje się niania, a potem guwernantka. A te chciwe wydry pomykają do swojego wypasionego gabinetu i poświęcają się karierze. Serio? Musiałam gdzieś przegapić podniesienie średniej krajowej do 100 tysięcy.

No chyba, że chodzi o to, że te rodziny, którymi się pracujące żony i matki „nie zajmują” chodzą głodne i obdarte, a w ich domach jest syf i malaria. Dzieci są źle wychowane i się nie uczą, a kot ma pchły. I kto tu kogo obraża?

Po drugie.

To fakt, że feminizm walczy o prawo wyboru. I nie spieram się co do zasady, ani nikomu jego wyboru nie zabraniam i nie składam projektu obywatelskiego o przymusowe roboty dla niepracujących żon. Ale to nie znaczy, że każdy wybór MUSZĘ  uważać za równoważny i tyle samo wart. To trochę tak jak z wolnością słowa. Mogę walczyć o to żeby każdy mógł mówić co myśli, ale nie musi mi się podobać to co mówi. I nie muszę się z tym zgadzać. A jak powie, że dwa razy dwa jest pięć to nazwę go idiotą.

Natomiast jeśli zapyta „a ile ma być?” to pomyślę, że musi być najwyraźniej politykiem lub księgowym w dużej firmie państwowej.

Wracając do ad rema.

Nie uważam tych wyborów za równorzędne i zasługujące na taki sam szacunek i wolno mi uważać co chcę. Nikt nie musi się ze mną zgadzać, ani moich poglądów szanować.

Natomiast potrafię je uzasadnić.

Kobiety nie podejmujące aktywności zawodowej, a nie posiadające aktywów ani widoków na pokaźny spadek podejmują, moim zdaniem, ogromne ryzyko i wykazują się bezmyślnością. Naprawdę muszę ten pogląd podpierać statystyką rozwodów i zgonów? Proszę bardzo. Rozpada się już co trzecie małżeństwo. I jesteśmy krajem wdów. Mamy ich w Polsce 2,5 miliona. I bynajmniej nie wszystkie są w wieku emerytalnym.

Poza tym, to jednak pójście na łatwiznę. Skoro spora grupa kobiet jednak potrafi pogodzić pracę zawodową z obowiązkami domowymi to jakie świadectwo wystawiają sobie te, które nie są w stanie tego ogarnąć? Robią wszystko dwa razy wolniej? Nie potrafią nakłonić domowników do współpracy? Czy też podają na obiad potrawkę z przepiórek w płatkach róż, ich dzieci biegle mówią po chińsku, a one obrębiają ich sukienki brabancką koronką?

Uważam jeszcze, że marnują swój potencjał i nakłady poniesione przez społeczeństwo na ich edukację. Co może dać politykom pretekst do głupich pomysłów. Już teraz ta armia nieaktywnych zawodowo daje pretekst do tego żeby państwo zwolniło się z myślenia o sieci żłóbków i przedszkoli oraz zapewnieniu seniorom godnych warunków na starość. Bo przecież istnieje „niewidzialna” praca kobiet. I niepłatna. Ogromna część PKB, z której politycy skwapliwie korzystają udając, że o niej nie wiedzą.

Oraz  jestem zdania, że niepracujące matki kiepsko przygotowują swoje dzieci do wyzwań jakie postawi przed nimi życie w 21 wieku. Ponieważ dzieci rzadko słuchają tego co mówimy, natomiast bardzo dokładnie odwzorowują to co robimy. Wychowuje się przez przykład.

Ale tu się mogę mylić, bo może się zdarzyć, że fundamentalizmy religijne cofną nas mentalnie do średniowiecza, a wtedy perfekcyjne wykonywanie nudnych i żmudnych obowiązków domowych stanie się umiejętnością cenioną i powszechnie szanowaną.

Za to za umiejętność czytania będzie można trafić na stos.

 

 

12 komentarzy
  • Anna Karnas
    Posted at 07:50h, 08 września Odpowiedz

    Racja.
    Ja nie mówię o kobietach, które szukają pracy, ale nie mogą znaleźć. Problem mmin. w zjawisku kobiet, które mówią, że nie pójdą do pracy, bo to jest odpowiedzialność (cytat z takiej obywatelki, której mąż przejrzał na oczy po 20 latach, spłacił ją, po czym ona roztrwoniła te niemałe środki).

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 08:03h, 08 września Odpowiedz

      no mnóstwo jest leniwych, durnych i roszczeniowych bab i ja nie do końca rozumiem czemu mam się solidaryzować z każdą, najbardziej szkodliwą idiotką, tylko dlatego, że jest kobietą, a jak nie to co to za feminizm

  • Irena
    Posted at 10:22h, 08 września Odpowiedz

    pracowałam w środowisku kobiet, sporo było takich, które KOMPLETNIE nie nadawały się do pracy zawodowej, bo najchętniej by siedziały i paplały, głównie o sobie oraz plotkowały o innych. A pracę za nie wykonywali inni. Więc niech takie siedzą w domu i tam się marnują. Przeważnie są cwane i znajdują potulnego męża, który je utrzymuje – przykład: Hiacynta i Ryszard z „Co ludzie powiedzą”. Polskie przykłady też znam. Po śmierci męża mają rentę po nim.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 10:55h, 08 września Odpowiedz

      akceptuję ich istnienie, szanować nie muszę

  • M
    Posted at 12:25h, 08 września Odpowiedz

    Ja nie popieram tych kobiet (i mężczyzn), które drą się, że powołanie kobiety to ,,dbanie o rodzinę z poświęceniem”. Normalne dbanie o rodzinę to obowiązek każdego normalnego człowieka, niezlezienie od płci, który się na nią decyduje. I o swój dom, swoje miejsce, także. Nie podoba mi się, że to na kobiety się to zwala (a gdzie ojcowie? Ciekawe, czy korpo tatuś, nieodpowiedzialny, latający za młodszymi i mający w d rodzinę na którą się SAM ZDECYDOWAŁ nie wyrządza krzywdy dziecku. Bo podejrzewam, bardzo poważnie, że TAK. I obciąża dodatkowo matkę. Co to za rodzina?) Jestem jednak w stanie minimalnie zrozumieć te, które pomimo ,,siedzenia” w domu, chcą być szanowane i nie chcą iść do pracy zawodowej. Bo to dwa etaty są. Nie powinny rezygnować z pracy bo potem mogą się nieciekawie ,,przecknąć”. Ale czasem ciągła walka z domownikami, o rzeczy które powinni robić tak samo i rozumieć, że trzeba, wykańcza. Małe dzieci uczyć to jasne, one skąd mają wiedzieć. Ale starego chłopa uczyć tego co 7-8 latek może się nauczyć? I to jeszcze z wielką łaską? One po prostu myślą ,,to niech się chociaż do czegoś przyda i kasę przyniesie, nie mam zamiaru się szarpać i męczyć na 2 etaty.” Dodatkowo często one nie rozumieją inaczej, tak robiła babka, matka, ciotka, Staśka. Moim zdaniem to błąd, rezygnować z pracy, ale są takie co ,,się poddają”. A są i cwaniary, co biorą zasiłki i wykorzystują własne dzieci do tego a do pracy im się nie chce iść.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:39h, 08 września Odpowiedz

      rozumiem pobudki, szanować nie muszę

      • M
        Posted at 15:00h, 09 września Odpowiedz

        Jasne, ja też nie szanuję tego wyboru tak samo jak pracy i partnerstwa, mówię tylko o ich istnieniu. To jest marnowanie potencjału, moi zdaniem. Poza tym, nie każdy mężczyzna ma żonę i nie każda kobieta musi mieć męża. A nawet jak ma to może znaleźć takiego, który będzie partnerem a nie ,,Panem” i wtedy te dylematy odchodzą. Bo oboje mają na głowie i dom i pracę. A tak z ciekawości, FB usunął ostatni post (o profesorze)? Bo nigdzie go nie widzę na stronie w momencie dodawania tej wiadomości :O

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 19:57h, 10 września Odpowiedz

          nie, to ja, z prywatnych powodów 🙂

  • Amanda
    Posted at 13:28h, 08 września Odpowiedz

    Jeszcze trochę rządów tych pojeb… i ich sympatyków i faktycznie trafimy, tylko nie do średniowiecza a do Gileadu. Za przyzwoleniem ,,mądrych” inaczej kobiet.

    • Wiedźma Radzi
      Posted at 19:39h, 08 września Odpowiedz

      za przyzwoleniem? w gorliwej współpracy

      • Amanda
        Posted at 16:24h, 10 września Odpowiedz

        Fakt, nawet u mnie w domu takich nie brakuje. Pierwsza moja własna matka. Dobrze, że niedługo będę mieć wreszcie ,,swój kąt”. Tego nie da się wytrzymać. Chociaż ona technicznie nie była nigdy ,,kurą” to chyba mentalnie jej bliżej do kury niż sokoła. Uważam, że nawet pracując zawodowo w swoim łbie można być dalej ,,kurą”. Mam przykłady. No ale ona jest teraz strasznie religijna, może to przez to też, nie wiem. Ona jest z tych, co uważają, że podwożenie 18 letniego chłopaka do szkoły przez mamusię jest całkowicie normalne.

        • Wiedźma Radzi
          Posted at 19:58h, 10 września Odpowiedz

          to jest mental taki

Post A Comment