Wierne Penelopy

Wierne Penelopy

Od lat wielu obserwuję interesujące zjawisko. Mianowicie, mimo iż geograficznie daleka, to jednak bliska jest sercom polskich kobiet Grecja.

I to w starożytnym wydaniu.

I mimo, że większość z nich ani Iliady, ani Odysei zapewne nie czytała, z upodobaniem odgrywają rolę wiernych Penelop.

Przypomnijmy. Podczas gdy Odyseusz świetnie się bawił pod Troją i jeszcze lepiej w czasie przydługiego powrotu do domu, jego małżonka Penelopa cierpliwie czekała wychowując syna Telemacha.

Tatuś zaliczał przygody i czarodziejkę Kirke, mamusia oganiała się od zalotników, tkając.

I nie wychylając nosa poza brzegi Itaki.

Ileż ja widuję takich Penelop. Czekają w domu, kiedy on w wiecznej delegacji. Kwitną smutnie za stołami na przyjęciach wypatrując momentu, w którym rozbawiony i zalany w pestkę małżonek pozwoli się wreszcie odholować w domowe pielesze.

Obrażają się, strzelają focha, ale trwają. Matkują, opiekują się, robią wyrzuty i trwają na posterunku. Czekając aż ich bobo uwiesi się ufnie na ich ramieniu bełkocąc o dozgonnej miłości.

Nie, żeby mnie to zjawisko ominęło, też żyję w kraju powszechnego przyzwolenia na „męską” zabawę do trzeciego radiowozu.

Oraz inne męskie rozrywki typu mecze z kolegami.

Z meczem to akurat było zabawnie. Kiedy jeszcze byłam młodą, zakochaną małżonką z niemowlęciem przy piersi, mój ukochany wybył w sobotę „na siatkówkę” żeby się odstresować po ciężkim tygodniu.

Długo nie wracał, a ja jak ta pani słowikowa w gniazdku na akacji.

Przyszła następna sobota. A, że zwykle mam na stanie jakiegoś zapasowego narzeczonego, to tym razem ja pojechałam na krakowski rynek z sympatycznym kolegą, w końcu też miałam ciężko.

Nic tam nielegalnego się nie wydarzyło, tyle, że kiedy wracaliśmy byłam lekko skuta i nie wycelowałam w schodek pociągu. Kiedy stanęłam na progu gniazdka w zakrwawionych, podartych rajstopach, mój słowik pojął, że jestem istotą nieodpowiedzialną, nieobliczalną, a do tego mściwą.

I trzeba to mieć na uwadze planując męskie wypady na miasto.

Co jeszcze?

Nie pilnuję pijanych mężczyzn, chyba że od tego zależy moje życie i zdrowie, bo są na przykład skiperami na łódce.

Z imprez wychodzę nie martwiąc się jak misiaczek wróci i czy w ogóle.

Nie sprawdzam, nie pouczam i się nie troszczę.

No i najważniejsze.

Nie czekam.

Polecam gorąco.

Enjoy.

No Comments

Sorry, the comment form is closed at this time.